Głód był w getcie warszawskim stanem permanentnym. Jeszcze zanim Niemcy zdecydowali o wymordowaniu wszystkich mieszkańców stłoczonych za murem dzielnicy żydowskiej, 1/5 nieszczęśników zmarła z głodu. Inni przetrwali do tego czasu tylko dzięki szmuglowi. Przemycanie żywności ze strony „aryjskiej” niosło jednak z sobą ogromne niebezpieczeństwo. Przekonała się o tym boleśnie piętnastoletnia Mala Kizel.
Przewodniczący judenratu w getcie warszawskim, Adam Czerniaków, szacował, że za sprawą szmuglu do dzielnicy trafiało aż czterdzieści razy więcej żywności niż drogą oficjalną.
Reklama
„Dzięki swojej odwadze, lekceważeniu śmierci, zwinności, szybkości i niewielkim rozmiarom ciała to przede wszystkim dzieci zajmowały się przemytem produktów żywnościowych do getta” – dodaje Pieter van Os, autor książki Już nie chcę być człowiekiem.
Bohaterka jego opowieści, nastoletnia Mala Kizel, znalazła się w gronie szmuglerów, biorących na siebie największe ryzyko, byle dostarczyć rodzinie jeden czy dwa bochenki chleba zakupione za murem.
„Co on sobie myślał?!”
„Niebezpieczeństwo czyhało niemal wszędzie” – podkreśla Pieter van Os. Mala przekonała się o tym wiosną 1941 roku.
Dziewczyna niosła zawiniątko z żywnością, gdy dostrzegł ją młody żydowski policjant – jeden z około 2500 funkcjonariuszy służby porządkowej działającej wewnątrz getta, ale na rozkaz i zgodnie z wytycznymi Niemców.
Reklama
Policjant powiedział, że puści Malę dalej, ale tylko pod warunkiem, że ta podzieli się z nim jedzeniem. Nastolatka stanowczo odmówiła. „Co on sobie myślał? Przecież już byłam w getcie!” – wspominała swoją reakcję wiele dekad później, w rozmowie z autorem książki Już nie chcę być człowiekiem.
Opór nie zniechęcił funkcjonariusza. Nie otrzymawszy chleba, zagroził, że wyda Malę w ręce Niemców. Dziewczyna wprost nie wierzyła własnym uszom. „Jak młody żydowski mężczyzna może coś podobnego zrobić żydowskiej dziewczynie!” – myślała. „A jednak tak się stało” – komentuje Pieter van Os.
Mala przypomina sobie, że policjant złapał ją za kołnierz i pociągnął za sobą. Pierwszy niemiecki żołnierz, którego spotkali, uderzył ją karabinem w twarz. „Trzymałam dłoń w miejscu, gdzie zostałam trafiona, i czułam, jak zalewa je krew”. Następnie straciła przytomność. Kiedy ją odzyskała, leżała w piwnicy. Opiekowali się nią ludzie, którzy ją tam zaciągnęli.
Przyszli po nią bracia. Chcieli dać nauczkę żydowskiemu policjantowi, ale ojciec im nie pozwolił. Bicie było zabronione, przemoc uchodziła za zło.
Reklama
Jej los mógł być nawet gorszy
„Upłynęło sporo czasu, zanim byłam w stanie wstać z łóżka. Brakowało mi przednich zębów i miałam spuchniętą całą twarz. Za najgorsze w tamtym momencie uznałam, że odebrano mi jedzenie” – wspominała Mala po wojnie.
Tylko dzięki litości dentystki pracującej w getcie dziewczynie założono mostek, za który nie byłaby w stanie zapłacić. Konsekwencje spotkania z żydowskim policjantem towarzyszyły jej już jednak do końca życia.
Autor książki Już nie chcę być człowiekiem słusznie dodaje, że jej los i tak nie był najgorszym z możliwych:
Uderzenie karabinem przytrafiło się jej już w okresie, kiedy młodzi szmuglerzy padali od kul. Z niemieckich raportów wynika, że okupanta irytowały propozycje żydowskich policjantów składane zatrzymanym przemytnikom w zamian za ich łup.
Na początku 1942 roku Niemcy wprowadzili nowy system. Każdemu z żydowskich policjantów przydzielili do pilnowania około piętnastu, dwudziestu metrów muru. Gdy się okazało, że do szmuglowania dochodziło na „jego” odcinku, dokonywano egzekucji policjanta wraz z całą rodziną.
Reklama
Bibliografia
- Hilberg Raul, The Destruction of the European Jews, Quadrangle Books, 1961
- Van Os Pieter, Już nie chcę być człowiekiem. Opowieść o przetrwaniu Zagłady, Wydawnictwo Poznańskie 2021.