SS Arandora Star na fotografii sprzed II wojny światowej

Zatopienie „Arandora Star” przez U-47. Dlaczego załoga tego U-Boota zabiła setki Niemców i Włochów?

Strona główna » II wojna światowa » Zatopienie „Arandora Star” przez U-47. Dlaczego załoga tego U-Boota zabiła setki Niemców i Włochów?

„Wielu połamało karki skacząc lub nurkując do wody” – relacjonowała cudem ocalała ofiara ataku. – „Inni poranili się uderzając o dryfujące szczątki obok tonącego statku”. Dlaczego niemiecki U-Boot posłał na dno statek wiozący prawie 1300 obywateli państw Osi?

Pewnego pięknego lipcowego poranka 1940 roku okręt podwodny U-47 mknął sobie spokojnie przez Atlantyk, gdzieś na zachód od Irlandii.

Załoga okrętu podwodnego U-47, kierowana przez kapitana Güntera Priena, miała powody do zadowolenia. Był poranek 2 lipca 1940 roku, a niemieccy podwodnicy właśnie wracali z niezwykle owocnego patrolu bojowego. Nie planowano kolejnych ataków, a tylko zawinięcie do ojczystego portu. Niespodziewanie dostrzeżono jednak łakomy cel.


Reklama


Ostatnia torpeda

Przed godziną 7 rano, na zachód od wybrzeży Irlandii, U-47 zupełnie przypadkowo natknął się na duży brytyjski statek pasażerski, wybudowany w 1927 roku. Dumna „Arandora Star”, pływająca pod banderą armatora z Liverpoolu, w czasie pokoju oferowała miejsca dla 400 pasażerów. Łup idealny.

Uśmiechnięty dowódca U-47 kapitan Günther Prien.

Statek nie był oznaczony emblematami Czerwonego Krzyża, które mogłyby mu dawać nadzieję na ochronę przed atakami wilczych stad lub innych jednostek niemieckich. W dodatku na dziobie i na rufie „Arandora Star” miała zamontowane uzbrojenie w postaci dział. Trudno więc się dziwić, że niemieccy marynarze wzięli ją za krążownik pomocniczy.

Widząc nie lada okazję, kapitan Prien rozkazał załadować jedyną torpedę, jaka pozostała na U-boocie (przypomnijmy − jednostka wracał z patrolu bojowego) i w pozycji 55° 20´ N i 10° 33´ W zaatakował duży statek pasażerski. „Arandora Star” otrzymała celne trafienie w śródokręcie i momentalnie poszła na dno.

<strong>Przeczytaj też:</strong> 10 przykazań żołnierzy Wehrmachtu. Aż trudno uwierzyć, czego oficjalnie od nich wymagano

Wracająca zwycięsko do domu załoga U-47 jak gdyby nigdy nic dołączyła do swojego końcowego wyniku jeszcze 15 501 BRT (ton rejestrowych brutto). Łącznie puścili na dno 81 501 BRT! Ostatnia torpeda, idealne trafienie…

Przerwany rejs do Kanady

Günter Prien był dumny z tego, jak rzutem na taśmę zdołał dodatkowo pognębić wroga. Zupełnie niesłusznie. „Arandora Star” wcale nie była krążownikiem pomocniczym, ale… swego rodzaju pływającym obozem jenieckim! Na pokładzie statku przebywali pojmani żołnierze niemieccy i włoscy oraz internowani przez Brytyjczyków obywatele państw Osi. Pokład statku zmierzającego do Kanady był wypełniony ludźmi, z których tylko niewielką część stanowili członkowie załogi i alianccy żołnierze.

Jak pisze Andrzej Perepeczko, autor książki U-Booty II wojny światowej, spośród przymusowych pasażerów 56 Niemców zostało wziętych do niewoli w trakcie działań wojennych, a pozostałych 500 internowano. 734 Włochów internowano po rozpoczęciu włoskiej inwazji na Francję. Oprócz tego na „Arandorze” płynęło 174 członków załogi i 200 żołnierzy alianckich konwojujących jeńców.

HMCS St. Laurent. Okręt, króry przybył na ratunek tonącym pasażerom Arandora Star
HMCS St. Laurent. Okręt, króry przybył na ratunek tonącym pasażerom Arandora Star.

Ostatnia godzina „Arandora Star”

Kiedy torpeda wystrzelona przez U-47 uderzyła w statek, wystarczyła godzina, a według innych źródeł tylko pół, by ten zatonął. Zanim jednak jednostka poszła na dno, zdołano nadać SOS oraz spuścić na wodę szalupy i tratwy. Na sygnał odpowiedziała brytyjska łódź latająca „Sunderland”, która niedługo później pojawiła się nad rozbitkami i zrzuciła im sprzęt ratunkowy.

Po pięciu godzinach na miejsce tragedii zdołał też dopłynąć kanadyjski niszczyciel „St. Laurent”. Na swój pokład podjął 322 Niemców, 243 Włochów, 163 żołnierzy i 119 członków załogi. Utonęło 243 Niemców, 491 Włochów, 37 żołnierzy alianckich i 55 członków załogi.


Reklama


Naoczny świadek wydarzeń, sierżant Norman Price, który był na pokładzie „Arandory”, tak opisuje swoje przeżycia:

Widziałem setki ludzi trzymających się kurczowo statku. Byli niczym mrówki i wtedy statek przechylił się do góry z jednej strony i szybko poszedł na dno, ciągnąc ludzi za sobą. Wielu połamało karki skacząc lub nurkując do wody. Inni poranili się uderzając o dryfujące szczątki obok tonącego statku.

Ciekawe jak czuł się Günther Prien ze świadomością, że ma na rękach „bezcenną” niemiecką krew?

Przeczytaj też o szalonym planie hitlerowskiej marynarki. Aby udaremnić aliancki desant i otwarcie drugiego frontu, Kriegsmarine nakazała załogom U-bootów przeprowadzanie… misji samobójczych.

Bibliografia

  • Andrzej Perepeczko, U-Booty II wojny światowej, Instytut Wydawniczy Erica, Warszawa 2012.

Ilustracja tytułowa: SS Arandora Star na fotografii sprzed II wojny światowej.

Autor
Aleksandra Zaprutko-Janicka
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.