Niestaranni autorzy wciąż powielają twierdzenia, jakoby Kazimierz Wielki „umarł bezpotomnie”. To bujda. Król miał rzecz jasna córki. Ale miał też synów. Ich ponure losy wciąż budzą kontrowersje.
W przeciwieństwie do wielu polskich królów, zwłaszcza z kolejnych stuleci, Kazimierz Wielki nie ukrywał ani swoich romansów ani ich owoców.
Reklama
O monarsze mówiono, że w różnych miastach utrzymywał całe gromady nałożnic. Miał też ulubione kochanki, a w świetle prawa kościelnego uchodził za bigamistę. I to wielokrotnego, bo jednocześnie żyły… trzy jego małżonki!
Łącznie król brał ślub cztery razy, ale nie doczekał się z tych związków żadnego męskiego potomka. Miał za to synów pozamałżeńskich, których w żadnym razie się nie wstydził. Dał temu dowód w podyktowanym niedługo przed śmiercią testamencie.
„Swoim synom naturalnym zapisał…”
Treść dokumentu zreferował najlepiej zorientowany w sprawie człowiek: bliski współpracownik króla, podkanclerzy i kronikarz, Janko z Czarnkowa.
Z pozoru wyraził się bardzo konkretnie. Ale stan zachowania rękopisu jego kroniki oraz problemy z odczytem nazw podanych w streszczeniu testamentu do dzisiaj rodzą zażarte spory wśród specjalistów.
Reklama
Janko z Czarnkowa podał, że król „swoim synom naturalnym” – a więc nieślubnym:
Niemierzy i Bogucice [Boguszy? Boguczy?], Kutów, Puznicz [Jurznie?], Drugnię i inne wsie zapisał;
Paszkowi Złodziejowi – Niekłań i Mieczdę;
Janowi gród Międzyrzecz [Międzygórze?] i wójtostwo w Zawichoście, [posiadłość] Sobotę oraz wiele innych zapisał;
Jaśkowi Żerawskiemu – Podgaje, i licznym innym zapisał.
Dwóch? Czterech? Pięciu?
Nie jest nawet jasne ile właściwie osób zostało powyżej wymienionych. Na pierwszy rzut oka cztery: Niemierza, Paszko Złodziej, Jan i Jaśko Żerawski. W rzeczywistości: raczej pięć.
Wybitny genealog Oswald Balzer już u schyłku XIX wieku stwierdził, że w wyniku błędu średniowiecznego kopisty z tekstu kroniki zniknęło jedno z imion. Jego zdaniem ustęp pierwotnie zaczynał się od słów: „Swoim synom naturalnym Niemierzy i Janowi Boguczy…”
<strong>Przeczytaj też:</strong> Najbardziej nieudane małżeństwo średniowiecznej Europy. Czy cesarz naprawdę zmuszał do tego swoją żonę?Takich dwóch potomków Kazimierza Wielkiego wzmiankował we własnej kronice późniejszy dziejopis Jan Długosz. I jego zdaniem tylko ci dwaj bastardzi króla zostali uwzględnieni w testamencie.
Był jeszcze Abraham?
Sprawa długo budziła kontrowersje, a najwybitniejsi historycy udzielali skrajne rozbieżnych odpowiedzi. Stanisław Zakrzewski wbrew Długoszowi uważał, że w testamencie Kazimierz obdarował czterech swoich synów: Niemierzę, Paszka, Jana i Jaśka Żerawskiego.
Reklama
Edward Raczyński wydłużył listę o piątego Boguczę. Dodał też szóstego bastarda o zastanawiającym imieniu: niejakiego Abrahama.
Historyk natrafił na dokument wydany u samego schyłku XIV wieku, w którym wzmiankowano jakichś braci Niemierzę, Jana i Abrahama. Na tej niesamowicie wątłej podstawie doszedł do wniosku, że pierwsi dwaj musieli być tymi samymi ludźmi, co bohaterowie starszego o ćwierć wieku testamentu. A wszyscy trzech: bękartami króla.
Teorie można mnożyć. Na przykład Joachim Lelewel skreślił jednego z sześciu bastardów, bo prawdopodobne wydawało mu się, że „Jan” i „Jaśko” to ta sama osoba.
Dzisiaj jednak mało kto traktuje XIX-wiecznego wywody poważne. Ogółem nowe opracowania przyjmują, że synów w testamencie było tylko dwóch. Pozostałe postacie miały z królem relacje „służbowe”, a nie – genetyczne.
Reklama
Okradzeni z dziedzictwa
Paszko Złodziej został zidentyfikowany jako współpracownik Kazimierza Wielkiego, a później kasztelan i dworzanin Władysława Jagiełły. Nagrodzony został za zasługi dla władcy, nie zaś za pochodzenie. Podobnie rzecz miała się z Janem i Jaśkiem Żerawskim – rycerzami czy też sługami ostatniego koronowanego Piasta.
O tym, że spośród osób wymienionych w dokumencie tylko Niemierza i Jan Bogucza byli bastardami króla świadczą dalsze losy testamentu.
Polska korona dostała się w ręce króla Węgier Ludwika Wielkiego. W praktyce kontrolę nad krajem niemal natychmiast przejęła matka Ludwika i siostra zmarłego Kazimierza, regentka Elżbieta Łokietkówna (o której pisałem w TYM artykule). Zapewne to ona podjęła decyzję, by unieważnić wszystkie kluczowe punkty testamentu.
Na mocy skandalicznej decyzji (choć pod przykrywką legalnego wyroku) cofnięto zapisy, które zmarły poczynił na rzecz swojego wnuka Kaźka Słupskiego oraz – na rzecz synów naturalnych.
Wiadomo, że przekazania spadku odmówiono Niemierzy i Janowi Boguczy. To zaś potwierdza, że właśnie oni byli monarszymi bękartami (o tym, dlaczego zapadła taka decyzja pisałem szeroko w swojej książce Damy polskiego imperium).
Z nieznanej matki
Fakt, że tylko oni trafili do testamentu nie oznacza oczywiście, że byli wyłącznymi synami Kazimierza. Jan Długosz podał trzeciego bastarda: niejakiego Pełkę. Zdaniem znawcy tematu, profesora Józefa Śliwińskiego, musiał on umrzeć przed swym ojcem – a więc najpóźniej jesienią 1370 roku.
Reklama
Być może istnieli też inni synowie: niezidentyfikowani, nieuznani, zmarli w dzieciństwie lub zbyt młodzi, by trafić do dokumentu. Wiadomości o nich bezpowrotnie zaginęły.
Tak samo nic pewnego nie można powiedzieć o matce lub matkach znanych synów. Mało prawdopodobne wydaje się, by wszystkich urodziła jedna kobieta. O Niemierzy i Pełce Jan Długosz twierdził wprawdzie, że zostali powici przez Żydówkę Esterę, dzisiaj jednak nauka przyjmuje, że taka postać w ogóle nie istniała.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Złodziej i kombinator?
Cokolwiek da się przynajmniej powiedzieć o dalszych losach tych dwóch bękartów, których uwzględniono w ostatniej woli króla. Nie otrzymali rozległych dóbr ziemskich, jakie pragnął przekazać im ojciec, ale byli zaliczani do stanu rycerskiego i tytułowali się „synami królewskimi”.
Wszystko co historia wie na ich temat, to fakty w największym stopniu ponure.
Paręnaście lat po tym, jak Jan Bogucza stracił spadek, napadnięto go w domu jednego z krakowskich mieszczan.
W księgach miejskich znajduje się wiadomość, iż „Jan syn króla” został poważnie poturbowany, po tym, jak… znaleziono przy nim szereg skradzionych przedmiotów. Czyżby odsunięcie od dziedziczenia popchnęło go na drogę przestępczej działalności?
Reklama
Tragiczna kłótnia o konie
Niemierza też padł ofiarą ataku. O wiele poważniejszego. Jan Długosz podał, iż syn króla znalazł się na służbie Władysława Jagiełły. Wysłano go do Koprzywnicy, gdzie miał wybrać podwody – a więc konie, które poddani obowiązkowo dostarczali podróżującemu monarsze.
Na tym tle doszło do awantury, a nieślubny syn króla zostać zabity.
Wedle tradycji żaden z bastardów nie pozostawił synów. To na nich więc, a nie na Kazimierzu Wielkim, zakończyła się historia głównej linii Piastów.
Reklama
Bibliografia
- Balzer O., Genealogia Piastów, Kraków 1895.
- Sikora F., Paweł (właściwie Paszko) zwany Złodziej, z Pilchowic i Biskupic, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 25.
- Śliwiński Józef, Mariaże Kazimierza Wielkiego. Studium z zakresu obyczajowości i etyki dworu królewskiego w Polsce XIV wieku, Olsztyn 1987.
13 komentarzy