Jakimi samolotami dysponował przedwojenny LOT? Ile kosztowały bilety lotnicze oraz czy latanie w II Rzeczpospolitej było bezpieczne? Tego wszystkiego dowiecie się z naszej galerii.
Przedwojenna Polska była krajem kontrastów. Z jednej strony mieliśmy niemal najgorsze drogi w Europie, a pod względem liczby samochodów znajdowaliśmy się ogonie Europy (o czym więcej możecie przeczytać tutaj). Z drugiej – mogliśmy się pochwalić prężnie działającymi liniami lotniczymi, przewożącymi dziesiątki tysięcy pasażerów rocznie.
Reklama
LOT rusza na podbój Europy
Utworzone pod koniec 1928 roku – z połączenia spółek „Aerolot” i „Aero” – Polskie Linie Lotnicze LOT początkowo obsługiwały głównie trasy krajowe. Za granicę w pierwszych miesiącach latano jedynie do Brna i Wiednia.
Szybko jednak rozszerzono listę połączeń o Bukareszt, Sofię, Saloniki i Ateny. Następnie polskie samoloty zaczęły lądować w Rydze, Tallinie i Helsinkach. Wreszcie były Berlin, Rodos i Lydda w Palestynie.
Przed samą wojną z Warszawy można było dotrzeć również do Londynu, Bejrutu, Kopenhagi czy Rzymu. Na ilustracji powyżej pogrubieniem zaznaczono trasy obsługiwane przez LOT w 1937 roku.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Przedwojenna moda jednocześnie zachwyca i przeraża. Dlaczego nasze prababki to nosiły?Jakimi samolotami dysponował przed wojną LOT?
Uruchamianie kolejnych połączeń wiązało się z zakupem nowych samolotów. Początkowo LOT dysponował niewielkimi junkersami F 13, które mogły przewieźć zaledwie czterech pasażerów. Jednego z nich widać na zdjęciu powyżej.
Nieco przestronniejsze były holenderskie fokkery F.VII/m.1, które zabierały na pokład ośmiu podróżnych i dwuosobową załogę.
Na zdjęciu pasażerowie przed taką właśnie maszyną kursującą na linii Lwów-Warszawa-Gdańsk.
Reklama
W barwach LOT-u w pierwszej połowie lat 30. pojawiły się również polskie PWS-24 (samolot ze zdjęcia obsługiwał linię Warszawa-Poznań) oraz PWS-24 bis. Nie zwiększyły one jednak przepustowości na trasach lotniczych.
Zabierały na pokład tyle samo osób, co wysłużone junkersy F 13 – dwóch członków załogi i zaledwie czterech pasażerów.
Właśnie dlatego w połowie lat 30. polski przewoźnik zdecydował się na zakup samolotów Douglas DC-2, Lockheed L-10-A Electra (na zdjęciu) oraz Junkers Ju 52/3m.
W efekcie we flocie LOT-u wreszcie znalazły się maszyny zdolne przewoził powyżej dziesięciu podróżnych na raz.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Dwa lata przed wojną do parku maszynowego LOT-u dołączyły jeszcze bardzo nowoczesne samoloty Lockheed L-14-H Super Electra, które pozwalały na pasażerskie loty transatlantyckie (bo i takie były w planach).
Ile kosztowały bilety lotnicze przed wojną?
Latanie w przedwojennej Polsce było względnie tanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę pojemność samolotów.
Przykładowo w 1937 roku przelot z Warszawy do Krakowa kosztował 40 złotych, do Rygi 81 złotych, a do Berlina 105 złotych.
Reklama
Jeżeli komuś marzyły się jednak dalsze wojaże, to musiał znacznie głębiej sięgnąć do kieszeni. Za lot do Aten trzeba było zapłacić już 335 złotych, a do Lyddy w Palestynie – bagatela 780 złotych.
Oczywiście podane ceny dotyczyły lotu tylko w jedną stronę. Jednak, gdy od razu kupowało się bilet powrotny był on o 20% tańszy. A dzieci od 3 do 7 lat latały za pół ceny.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Co musiał zrobić przedwojenny oficer, aby się ożenić? Formalne wymogi były absurdalneNależy tylko pamiętać, że za przedwojenną złotówkę można było kupić znacznie więcej, niż za dzisiejszą. W tamtym okresie zarobki powyżej 300 złotych miesięcznie uchodziły za naprawdę dobre.
W przeliczeniu na obecne pieniądze ceny biletów kształtowały się od ok. 400 (z Warszawy do Krakowa) do 7800 złotych (za lot do Palestyny).
W tym miejscu warto jeszcze podkreślić, że w cenie biletu (co nie było standardem) pasażer mógł zabrać na pokład bagaż o wadze do 15 kilogramów. Zapewniano mu również transport autobusowy na i z lotniska.
Czekając na samolot
Początkowo klienci LOT-u nie mogli liczyć na luksusy. Na zdjęciu z 1933 roku pasażerowie stoją pod gołym niebem, przed tablicą rozkładu lotów na lotnisku mokotowskim w Warszawie.
Reklama
Z czasem sytuacja jednak znacznie się poprawiła. Cztery lata później na Okęciu funkcjonowała już luksusowa poczekalnia. W głębi widoczna mapa szlaków komunikacji lotniczej.
Nie ma to jak zapalić w czasie lotu
Również warunki samego podróżowania uległy diametralnej poprawie. W takim fokkerze F-VII, na pewno nie było zbyt wygodnie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Najgłośniejsza zbrodnia przedwojennej Polski. O co dokładnie chodziło w sprawie Rity Gorgonowej?Za to już wnętrze kabiny pasażerskiej samolotu Douglas DC-2 oferowało znacznie więcej komfortu.
A na pokładzie lockheeda L-10 Electry naprawdę można się było zrelaksować. Na zdjęciu z 1937 roku pasażerowie w trakcie lotu z Warszawy do Lwowa.
Reklama
W tamtych czasach oczywiście nikt nie myślał o tym, aby zabraniać palenia na pokładzie. Nie ma się zresztą czemu dziwić: w końcu przedwojenna Polska była prawdziwym rajem dla palaczy (możecie o tym przeczytać w tym artykule).
W czasie długiego lotu można było również pograć w szachy.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Pijani kierowcy w przedwojennej PolsceCzy latanie przed wojną było bezpieczne?
W pierwszej połowie lat 30. LOT w reklamach prasowych podkreślał, że latanie jest niezwykle bezpieczne. Rzeczywiście przewoźnikowi udawało się unikać poważnych wypadków. Ale tylko do czasu.
Wszystko zmieniło się po 1936 roku, kiedy to w niespełna dwa lata miało miejsce aż pięć katastrof. W trzech z nich brały udział samoloty Lockheed L-10 Electra.
Reklama
Do pierwszego doszło 1 grudnia 1936 roku pod Malakasą w Grecji. Następny samolot roztrzaskał się ledwie cztery tygodnie później pod Suścem niedaleko Tomaszowa Lubelskiego. Ostatni zaś spadł pod Piasecznem 11 listopada 1937 roku (na zdjęciu).
Dwanaście dni później w bułgarskich górach Piryn rozbił się z kolei douglas DC-2. W wymienionych wypadkach zginęło łącznie 14 osób.
34 tysiące pasażerów
Najwięcej ofiar pociągnęła za sobą katastrofa samolotu Lockheed L-14 Super Electra, która miała miejsce 22 lipca 1938 roku w pobliżu rumuńskie wsi Găinești. Zginęło wtedy 14 osób.
Wbrew pozorom, wypadki nie odstraszały amatorów podniebnych wojaży. Tych stale przybywało. W 1929 roku LOT przewiózł zaledwie 16 428 ludzi. Osiem lat później pasażerów było już 34 497. I można się tylko zastanawiać, jak potoczyłaby się historia naszego przewoźnika, gdyby nie wybuch II wojny światowej…
Reklama
Prawda o życiu naszych pradziadków
Bibliografia
- Dwudziestolecie komunikacji w Polsce Odrodzonej, pod red. Stanisława Faechera i Stanisława Petersa, Kraków 1939.
- „Gazeta Lwowska” 1936-1937.
- „Ilustrowany Kuryer Codzienny” 1936-1937.
- Jerzy Liwinski,Transport lotniczy w Polsce w okresie międzywojennym, „Lotnictwo”, nr 10/2008
- Wyniki Eksploatacji = Résultats d’Exploitation 1937, Warszawa 1938.
- Polskie Linie Lotnicze LOT. Zima 1937/1938. Warszawa 1937.
3 komentarze