Niemcy mieszkający w Polsce nie utożsamiali się z Krzyżakami. Mało tego. To właśnie oni przez stulecia kultywowali najbardziej krytyczne i nienawistne opinie o państwie zakonnym.
„To jeden z najważniejszych mitów, zakorzenionych głęboko w świadomości Polaków” – pisze dr hab. Igor Kąkolewski o tendencji do zrównywania Krzyżaków z Niemcami.
Reklama
Już od XIX stulecia polscy pisarze, artyści, naukowcy i politycy wypowiadający się o czasach późnego średniowiecza używają tych słów wymiennie, tak jakby w oczach poddanych Kazimierza Wielkiego czy Władysława Jagiełły nie było między nimi różnicy. I jakby każdy Niemiec nad Wisłą był jeśli nie Krzyżakiem, to przynajmniej krzyżackim poplecznikiem.
Lojalni poddani
W rzeczywistości Niemcy stanowili bardzo liczną i wpływową część społeczeństwa w Królestwie Polskim. Dominowali liczebnie lub przynajmniej ekonomicznie w głównych miastach kraju. I co najważniejsze: byli lojalnymi poddanymi Piastów, Jagiellonów i monarchów elekcyjnych.
Niemcy mieszkający w Polsce nie utożsamiali się z Krzyżakami ani nawet nie mieli do nich za wiele sympatii. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że to oni stanowili najbardziej konsekwentnych i najzacieklejszych krytyków Zakonu.
Trwała pamięć
Jak podkreśla Igor Kąkolewski właśnie wśród niemieckojęzycznej ludności – zwłaszcza tej, która zamieszkiwała odbite przez Kazimierza Jagiellończyka Pomorze – szczególnie trwała była pamięć o krzyżackich niegodziwościach.
W tej grupie przez całe stulecia utrzymywały się też negatywne wyobrażenia o Krzyżakach, które w całym polskim społeczeństwie ożyją dopiero w XIX stuleciu, w kontrze do postępującej polityki germanizacyjnej.
Krzyżak jako wulgaryzm
Niemcy z tak zwanych Prus Królewskich zawzięcie, przez całą epokę nowożytną, demonizowali Krzyżaków. „W życiu codziennym, chcąc kogoś obrazić, przezywano go Krzyżakiem” – wyjaśnia specjalista z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie.
Reklama
Co więcej ludność protestancka Prus Królewskich chętnie porównywała Krzyżaków do… znienawidzonego za sprawą kontrreformacyjnej działalności zakonu jezuitów.
„Zrzucenie jarzma tyranii”
Władze poszczególnych miast, które niegdyś wchodziły w skład państwa zakonnego, doskonale pamiętały o „zrzuceniu jarzma tyranii krzyżackiej”. I kultywowały wspomnienie tej wiekopomnej chwili nawet całe wieki później.
W latach 1654 i 1754 z inicjatywy lokalnych, niemieckich elit organizowano uroczyste jubileusze wybuchu wojny trzynastoletniej. Huczne zabawy z okazji dwustu- i trzechsetlecia odzyskania wolności odbywały się tak w Gdańsku, Toruniu, jak i Elblągu.
Przy tej okazji przypominano – w oficjalnych przemówieniach i publikacjach – że Prusy nie zostały podbite przez Polaków, ale że ich mieszkańcy dobrowolnie przyłączyli się do Królestwa Polskiego. Przypominano rzecz jasna po niemiecku.
Przeczytaj też o tym, dlaczego nazywamy Niemców… Niemcami. To słowo ma zaskakującą historię.
Reklama
Bibliografia
- Kąkolewski Igor, Niemcy [w:] Pod wspólnym niebem. Narody dawnej Rzeczypospolitej, red. Michał Kopczyński, Wojciech Tygielski, Warszawa 2010.
3 komentarze