W 490 roku p.n.e. Miltiades poprowadził Ateńczyków do spektakularnego zwycięstwa nad Persami w bitwie pod Maratonem. Minęły jednak zaledwie dwa lata, a doświadczony polityk i wódz zupełnie wypadł z łask. Stawiając go przed Zgromadzeniem Ludowym oskarżyciele żądali kary śmierci. Jak do tego doszło?
O przebiegu bitwy pod Maratonem pisaliśmy już w innym artykule. Po tym wspaniałym sukcesie dowódca ateńskich wojsk, Miltiades, stał się prawdziwym bohaterem narodowym. Nic dziwnego, że korzystając ze swojej pozycji bez trudu przekonał mieszkańców polis, aby uderzyć w 489 roku p.n.e. na wyspę Paros.
Reklama
Obietnice Miltiadesa
Cytowany przez profesora Ryszarda Kuleszę w książce pt. Maraton 490 p.n.e. Herodot twierdził wręcz, że wódz początkowo w ogóle nie podał celu ataku tylko zażądał „siedemdziesięciu okrętów, wojska i pieniędzy od swych ziomków”. Jednocześnie zapewnił:
(…) że ich wzbogaci, jeśli za nim pójdą: powiedzie ich bowiem do takiego kraju, skąd bez trudu pozyskają mnóstwo złota. Po takim oświadczeniu zażądał okrętów. Ateńczycy, podnieceni nadzieją, dali mu je.
Pretekstem do ekspedycji miało być rzekome wsparcie jakiego Paryjczycy udzielili perskiej flocie płynącej pod Maraton. Według Herodota w rzeczywistości chodziło jednak o żądzę zemsty. I to zupełnie prywatne, bo Miltiades miał pretensje do jednego mieszkańca wyspy, który go oczerniał.
Jakiekolwiek były intencje ateńskiego wodza wyprawa zakończyła się całkowitym fiaskiem. Co prawda atakujący oblegli Paros i zażądali 100 talentów srebra (ponad 2600 kilogramów), ale Miltiades został ranny w nogę i po 26 dniach Ateńczycy musieli wracać do domu z pustymi rękoma.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
To wcale nie było tak
Inną wersję przedstawił – cytowany również przez profesora Ryszarda Kuleszę – Korneliusz Nepos w Żywocie Miltiadesa. Według tworzącego w I wieku p.n.e. rzymskiego historyka zwycięzca spod Maratonu wcale nie mamił swoich ziomków wielkimi skarbami lecz to sami Ateńczycy wyznaczyli go na dowódcę karnej ekspedycji skierowanej przeciwko greckim sojusznikom Persów.
Dopiero po udanej kampanii, w trakcie której Miltiades „zmusił do posłuszeństwa” wiele wysp, a „niektóre zajął siłą” miało dojść do oblężenia Paros. Gdy wygrana było już w zasięgu ręki Ateńczyków:
Reklama
(…) las rosnący w pobliżu [miasta] na lądzie stałym i widoczny z wyspy nagle nocą stanął w ogniu z niewiadomej przyczyny. Płomienie dostrzegli zarówno obrońcy, jak szturmujący, i tak jedni, jak drudzy wzięli je za sygnał dany przez flotę króla perskiego.
Powstrzymało to Paryjczyków od poddania się, a Miltiades w obawie przed nadpłynięciem floty królewskiej spalił machiny oblężnicze, które ustawił, i z tyloma okrętami, z iloma wyruszył, powrócił do Aten ku wielkiemu niezadowoleniu ludu.
Przed Zgromadzeniem Ludowym
Wersja Korneliusza Neposa jest znacznie późniejsza od tej Herodota. Dziejopisowie zgadzali się jednak co do tego, że po powrocie do rodzinnego polis Miltiadesa spotkało wrogie przyjęcie. Herodot twierdził, że jego imię „mieli na ustach wszyscy Ateńczycy, zwłaszcza Ksantippos, syn Arifrona, który oskarżył go przed ludem jako winnego kary śmierci, ponieważ oszukał Ateńczyków”.
W związku z tym, że Miltiades obiecał wielkie bogactwa, a wrócił z niczym postawiono go przed Zgromadzeniem Ludowym. Ostatecznie co prawda, z uwagi na wcześniejsze zasługi, nie skazało go na śmierć, ale musiał zapłacić aż 50 talentów grzywny.
Reklama
Według Herodota nigdy tego nie zrobił, ponieważ w ranę nogi wdała się gangrena i Miltiades niedługo po wyroku zmarł. W tej sytuacji karę uiścił jego syn Kimon. Jak czytamy w Maratonie 490 p.n.e. Ryszarda Kuleszy:
Nepos i w tym wypadku podaje nieco inną wersję zdarzenia. Miltiadesa oskarżono nie o „oszukanie Ateńczyków”, lecz o przekupstwo. „Oskarżono go zatem o przekupstwo – że chociaż już mógł zdobyć Paros, został jakoby przekupiony przez króla i dlatego odstąpił nic nie wskórawszy”.
A może powód oskarżenia był inny?
Warszawski historyk podkreśla jednak, że biorąc pod uwagę wcześniejszą postawę Miltiadesa „jego przekupienie przez Persów w 489 roku możemy bez wahania odrzucić, składając wzmiankę Neposa na karb jego lub jego źródła pomyłki”. Jednocześnie profesor Kulesza zauważa, że:
Sensowniej brzmią dalsze słowa Neposa: „Oskarżony był wprawdzie z powodu Paros, ale przyczyna skazania była zgoła inna. Otóż Ateńczycy z powodu tyranii Pizystratesa, która skończyła się parę lat temu przed opisywanymi przypadkami, bardzo się bali wzrostu znaczenia któregokolwiek ze swych współobywateli […]”.
Do uprzedzeń tego właśnie typu odwoływali się na pewno politycy odpowiedzialni za proces Miltiadesa.
Nepos oraz wielu innych starożytnych autorów twierdziło również, że Miltiadesa wtrącono do więzienia, które mógł opuścić dopiero po zapłaceniu grzywny wynoszącej – podobnie jak u Herodota – 50 talentów. Zanim jednak zdążył to zrobić zabiła go gangrena.
Wrogowie tylko czekali na potknięcie
Jednocześnie rzymski historyk donosił, że Kimonowi nie pozwolono wyprawić ojcu pogrzebu do czasu spłacenia jego zobowiązań. Jak zauważa autor książki Maraton 490 p.n.e.:
Proces Miltiadesa przywoływali później krytycy demokracji (Temistokles, Arystydes, Kimon, Perykles) wśród innych przykładów niewdzięczności ludu ateńskiego, który niepomny wielkich zasług swych wybitnych przywódców skazywał ich na kary wygnania, grzywny, a nawet śmierci.
Moralizatorski ton takich wypowiedzi ignorował zwykle okoliczności wydania wyroku skazującego. Ateńczycy, czemu trudno się w końcu dziwić, bez entuzjazmu odnosili się do nieskutecznych dowódców, którzy zawiedli ich zaufanie, zmarnotrawili powierzone środki, nie spełnili złożonych obietnic. Na takie okazje czyhali przeciwnicy polityczni.
W przypadku Miltiadesa było nią fiasko wyprawy przeciwko Paros. Jego przeciwnicy po prostu nie mogli przepuścić takiej szansy. Drugorzędne znacznie miało to czy zwycięzca spod Maratonu zaatakował wyspę z chęci zemsty czy chciał ukarać zdrajców. Przegrał, a tego Ateńczycy nie zamierzali mu wybaczyć.
Reklama