W starożytnym Rzymie nikogo nie gorszyły śluby brane przez 12-letnie dziewczynki. Za to nie do pomyślenia był pocałunek pieczętujący małżeństwo. Co jeszcze wiemy o obyczajach ślubnych mieszkańców Półwyspu Apenińskiego sprzed dwóch tysięcy lat?
Starożytni rzymianie przyjmowali, że chłopiec był gotów do zmiany stanu cywilnego po ukończeniu 14 roku życia. W przypadku dziewczynek wystarczyło, że miały 12 lat.
Reklama
W rzeczywistości wydawano je za mąż nawet wcześniej. Adam Węgłowski w książce Wieki bezwstydu podaje, że nierzadko dochodził do tego już „około dziesiątego roku życia (tak działo się przynajmniej w czasach cesarstwa)”.
Siedmiolatka na kolanach przyszłego męża
Poszukiwania dogodnego (zwykle sporo starszego) kandydata na męża zaczynały się kilka lat wcześniej. Mary Beard w książce SPQR. Historia starożytnego Rzymu przytacza napis umieszczony na nagrobku zmarłej kobiety, informujący o tym, że pewien rzeźnik poznał i wziął na kolana swą przyszłą małżonkę, gdy ta miała zaledwie siedem lat!
Pospieszne wydawanie kobiet za mąż przekładało się na to, że już dwudziestolatki uważano za stare panny. Gregory S. Aldrete w publikacji Daily Life in the Roman City. Rome, Pompeii and Ostia podkreśla, że za czasów cesarza Augusta wprowadzono nawet przepisy, które przewidywały kary dla 20-letnich singielek oraz pięć lat starszych singli.
Z kim można było wziąć ślub
Rzymskie prawo nie dopuszczało małżeństw z najbliższymi krewnymi. Zabronione były związki między rodzeństwem oraz rodzicami i ich dziećmi. Nie miano za to nic przeciwko ślubom z kuzynami w pierwszym pokoleniu.
Reklama
W okresie wczesnego cesarstwa dopuszczano nawet śluby wujów z siostrzenicami i bratanicami. Nie uznawano z kolei małżeństw z obcokrajowcami, niewolnikami oraz wyzwoleńcami. Aż do drugiej dekady III wieku n.e. ślubu nie mogli również oficjalnie wziąć żołnierze. Rzecz jasna bardzo wielu z nich i tak posiadało stałe partnerki oraz dzieci.
Ślub bez pocałunku
Jeżeli chodzi o samą ceremonię zaślubin to miała ona w większości przypadków charakter ściśle prywatny. W przeciwieństwie do czasów współczesnych ślubu nie udzielał urzędnik państwowy. Niepotrzebny był również kapłan. Wystarczyło, że kobieta i mężczyzna ogłosili, że są małżeństwem.
Symbolem zawarcia związku było wsunięcie żelaznego pierścionka na palec serdeczny lewej dłoni panny młodej. Ale autor Wieków bezwstydu zaznacza, że „nie ma dowodów, by wierzono, że w tym miejscu przebiega »żyła miłości« prowadząca do serca”. Warto podkreślić, że dwa tysiące lat temu nie było też mowy o pocałunku pieczętującym małżeństwo. Jak pisze Adam Węgłowski:
W epoce grecko-rzymskiej, tak często charakteryzowanej jako bezwstydna, nikt nie wpadł na to, by pocałunek wieńczył zaślubiny. (…) Jeśli dawny Rzymianin witał żonę pocałunkiem, to nie z miłości, lecz… chcąc sprawdzić, czy nie złamała zakazu picia alkoholu. Niewinny pocałunek z żoną stał się nawet przyczyną kłopotów pewnego senatora!
Wesela tylko dla bogaczy
Co do uroczystości weselnych, Mary Beard podkreśla, że przeciętni Rzymianie nie mieli w zwyczaju ich organizowania. Jedynie w przypadku wyższych warstw społecznych odbywały się bardziej oficjalne i kosztowniejsze ceremonie ślubne.
Zawierały one doskonale znane nam elementy. W takich przypadkach dziewczynka lub kobieta zmieniająca stan cywilny miała specjalny strój (tradycyjnie w kolorze żółtym), nowożeńcom towarzyszył orszak oraz przygrywała muzyka. Panna młoda była ponadto przenoszona przez próg domu, w którym miała zamieszkać.
Przeczytaj również o tym czy Spartanie naprawdę mordowali wszystkie słabe i „niekształtne” dzieci.
Reklama
Bibliografia
- Gregory S. Aldrete, Daily Life in the Roman City. Rome, Pompeii and Ostia, University of Oklahoma Press 2009.
- Mary Beard, SPQR. Historia starożytnego Rzymu, Dom Wydawniczy Rebis 2015.
- Adam Węgłowski, Wieki bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności, Kraków 2018
Ilustracja tytułowa: Rzymski ślub (Agnete/CC BY 3.0).