Oficjalny cel czwartej wyprawy krzyżowej był taki sam, jak wszystkich wcześniejszych. Chodziło o wzmocnienie państw krucjatowych w Ziemi Świętej i odbicie Jerozolimy z rąk muzułmanów. Krzyżowcy mieli zejść na ląd w Egipcie i tam związać siły Ajjubidów. Zamiast tego popłynęli jednak do Konstantynopola i zaatakowali stolicę chrześcijańskiego cesarstwa.
Bizancjum, które jeszcze na początku wieku X było największym mocarstwem chrześcijańskiego świata, na przełomie stuleci XII i XIII znajdowało się w głębokim, chronicznym kryzysie.
Reklama
Państwu zagrażała oczywiście ekspansja ludów tureckich na obszarze Azji Mniejszej. Ale Bizancjum miało też nie mniej groźnych wrogów wśród władców katolickich. Normanowie, osiadli na Sycylii, w 1185 roku spustoszyli Tesalonikę. Na czołowego konkurenta Konstantynopola wyrastała poza tym stopniowo Wenecja. I to właśnie z inicjatywy tej republiki kupieckiej doszło do największej katastrofy w dotychczasowych dziejach imperium wschodniego.
Zatruta oferta pomocy
Na przełomie XII i XIII wieku Bizancjum było wstrząsane walkami wewnętrznymi i postępującym rozkładem systemu władzy.
Jak wyjaśnia dr hab. Piotr Wróbel z Uniwersytetu Jagiellońskiego, „w tej sytuacji przywódcy organizującej się właśnie IV krucjaty chętnie przyjęli propozycję [Aleksego], syna [obalonego i uwięzionego] cesarza Izaaka II, który w zamian za pomoc w przywróceniu ojcu tronu gotów był na podporządkowanie Kościoła greckiego Rzymowi, wypłatę wielkich sum i wsparcie wyprawy do Ziemi Świętej”.
Dokładny bieg wydarzeń budzi kontrowersje w nauce. Wielu badaczy jest zdania, że szczytne cele IV wyprawy krzyżowej od początku były tylko cyniczną zasłoną dymną.
Reklama
Chociaż krucjatę oficjalnie zwołał papież, to jej faktycznym inspiratorem i siłą sprawczą okazał się doża wenecki Henryk Dandolo. Człowiek, któremu od dawna zależało na tym, by pognębić Bizancjum i jego kosztem podbudować pozycję północnowłoskiej republiki.
Obietnice bez pokrycia
Błagania Aleksego Angelosa okazały się dla doży idealnym pretekstem do działania. Weneckie okręty przewiozły krzyżowców nad Bosfor. 17 lipca 1203 roku, po krótkim oblężeniu, Aleksy wkroczył do Konstantynopola, zasiadł na tronie jako Aleksy V i kazał uwolnić swojego ojca.
W zamian za wsparcie miał wypłacić krzyżowcom olbrzymią kontrybucję. Okazało się jednak, że skarbiec cesarski świeci pustkami. Na polecenie nowego, zdesperowanego władcy zaczęto więc przetapiać złote i srebrne ramy świętych ikon. Wszystko, byle zaspokoić żądania sojuszników, już zachowujących się niczym okupanci.
Wystarczyło kilka miesięcy, a ludność zbuntowała się przeciwko coraz bardziej znienawidzonym Angelosom. Izaak II, przed laty torturowany i oślepiony, umarł w styczniu 1204 roku, być może z przyczyn naturalnych. Jego syn Aleksy V został pojmany przez spiskowców i uduszony na początku lutego.
Reklama
Taki rozwój wypadków sprawił, że krzyżowcy stracili dostęp do Konstantynopola. Uważali jednak, że teraz mają już pełne prawo traktować stolicę chrześcijańskiego cesarstwa jak wrogi ośrodek, wymagający pacyfikacji.
Oblężenie, okupacja i konsekwencje czwartej krucjaty
Przystąpiono do kolejnego oblężenia, zakończonego szturmem z 12 kwietnia 1204 roku. „Doszło do haniebnej grabieży miasta, co na wieki utrwaliło nienawiść Bizantyjczyków do łacinników” – komentuje procesor Jerzy Rajman.
Zdaniem licznych specjalistów należy ufać źródłom z epoki, według których doszło do jednego z największych, jeśli nie największego łupiestwa w dziejach średniowiecza. Niektórzy autorzy podważają wprawdzie skalę rozbojów, kradzieży, zniszczeń i zbrodni, ale dalekosiężne skutki czwartej krucjaty trudno kwestionować.
Konstantynopol został podzielony pomiędzy Wenecjan i krzyżowców. Pierwsi zajęli 3/8 miasta, drudzy – 5/8. Większość Imperium Bizantyńskiego dostała się pod władzę żałośnie słabego i skłóconego cesarstwa łacińskiego, w którym garstka zachodnich arystokratów planowo grabiła swoich nowych, greckich poddanych.
Reklama
Ten organizm państwowy przetrwał tylko do roku 1261. Pełna restytucja Bizancjum nie nastąpiła jednak już nigdy. Skala dewastacji i politycznej degrengolady była po prostu zbyt wielka, by można było marzyć o skutecznej odbudowie i przeciwstawieniu się Turkom.
Stulecia po czwartej krucjacie to głównie historia konania. A konsekwencje wyprawy dla relacji pomiędzy katolicyzmem a prawosławiem są odczuwane nawet dzisiaj.
Starczy wspomnieć, że chociażby Karol Wojtyła jako papież dwukrotnie oficjalnie wyrażał „smutek” i „obrzydzenie” czynami uczestników czwartej krucjaty. „Fakt, że byli oni katolikami powinien nas napełniać głębokim żalem” – stwierdził w roku 2001, w liście wysłanym do arcybiskupa Aten. Ale słowa „przepraszam” nie użył.
Bibliografia
- Leśniewski S., Konstantynopol 1204, Bellona 2022.
- Rajman Jerzy, Encyklopedia Średniowiecza, Zielona Sowa 2006.
- Runciman S., Dzieje wypraw krzyżowych, t. 3, PIW 1987.
- Wróbel Piotr, Bizancjum i Bałkany [w:] Wielka Historia Świata. Późne Średniowiecze, red. K. Baczkowski, Fogra 2005.
Polecamy
Pretekstem dla artykułu stała się nowa edycja fenomenalnej powieści Umberta Eco pt. Baudolino (Noir Sur Blanc 2022).