Król Zygmunt Stary (1467-1548) wsławił się jako wielki budowniczy, opiekun przebudowy zamku królewskiego na Wawelu na renesansową modłę. Jego syn Zygmunt August (1520-1572) miał inne pasje. Był przede wszystkim zapalonym kolekcjonerem.
Legat papieski Bernardo Bongiovanni opowiadał, że monarcha „kochał się w pięknych rzeczach, jak fontanny, zegary z figurami wielkości człowieka, organy i inne instrumenty”. Poza tym ostatni Jagiellon zbierał między innymi armaty – prawdziwe i miniaturowe, których miał przynajmniej setki.
Kolekcjonował też klejnoty, elementy paradnego uzbrojenia, różne wyroby złotnicze i wreszcie książki. Żaden wcześniejszy władca Polski nie miał tak wielkiej biblioteki, co Zygmunt August. Znane są tytuły około tysiąca woluminów, jakie trafiły do zbiorów królewskich. A to tylko ułamek całości.
Niesamowite skarby Zygmunta Augusta uległy rozproszeniu po jego śmierci. Niektóre można dziś oglądać w muzeach Wiednia i Sztokholmu, większość przepadła jednak bezpowrotnie. Wyjątek stanowią arrasy, jakie wielkim kosztem zamawiał monarcha.
Początki kolekcji arrasów wawelskich
Arrasy znano nad Wisłą już wcześniej. Chętnie zamawiali je rodzice Zygmunta Augusta, w tym zwłaszcza jego matka Bona Sforza. O jej zaginionej kolekcji i o tym, czym właściwie były arrasy oraz jak je tworzono pisałem już w odrębnym artykule.
Następca Zygmunta Starego zaczął tworzyć własną kolekcję „flanderskich opon ze złotem” jeszcze za życia ojca. Wiadomo o tym, ponieważ w 1547 roku z kiesy młodego króla wypłacono 60 florenów (około 40 000 dzisiejszych złotych) dla pośrednika, który dostarczył na dwór różne projekty ozdobnych tkanin.
Reklama
Dwudziestosześcioletniemu następcy tronu proponowano między innymi tapiserie wyobrażające uosobienia cnót, a także sceny batalistyczne. Zygmunt August po namyśle zdecydował się jednak na arrasy biblijne. Miały zostać na nich przedstawione dzieje Adama i Ewy, historia Noego oraz Mojżesza, a także budowa wieży Babel.
Największy arras wawelski
Zamówienie złożono w Brukseli, która zdążyła wyrosnąć na najważniejszy ośrodek tkactwa nie tylko we Flandrii, ale też w całej Europie.
Seria biblijna, w dzisiejszym kształcie, obejmuje dziewiętnaście wspaniałych tapiserii o formatach tak wielkich, że dało się je eksponować wyłącznie na drugim, najwyższym piętrze Wawelu. Największa z tkanin, Szczęśliwość rajska, ma aż 4,8 metra wysokości i 8,5 metra szerokości. Przy powierzchni ponad 40 metrów kwadratowych ten jeden arras odpowiada skalą dwupokojowemu mieszkaniu w bloku.
Spóźniona inauguracja
Być może Zygmunt August przewidywał, że tkaniny uświetnią inaugurację jego samodzielnych rządów w Koronie albo będą tłem dla wyniesienia na tron Barbary Radziwiłłówny. Tak się nie stało. Zanim upragniona kolekcja dotarła do Polski, druga żona króla zmarła, a okazją do zaprezentowania arrasów stał się dopiero kolejny ślub Zygmunta Augusta.
Reklama
Latem 1553 roku, wskutek nowej radziwiłłowskiej intrygi, król dał się wmanewrować w związek z jeszcze jedną Austriaczką, Katarzyną Habsburżanką. Dziewczyna nie odznaczała się zdrowiem ani urodą. Na dodatek była siostrą nieszczęsnej Elżbiety, pogardzanej żony numer jeden.
Stadło okazało się koszmarnie nieudane. Katarzyna nie urodziła królowi dzieci, a Zygmunt August znienawidził ją tak bardzo, że poważnie myślał o pójściu w ślady współczesnego sobie króla Anglii, Henryka VIII. Przymierzał się nie tylko do wygnania ślubnej, ale też do zamachu na jej życie. Zanim jednak rozegrała się ta rodzinna tragedia, na Wawelu zorganizowano prawdziwie fenomenalne wesele.
Ksiądz Stanisław Orzechowski, obecny na zabawie ślubnej w lipcu 1553 roku, był pod takim wrażeniem monarszego przepychu, że spisał aż 72-stronicowy panegiryk poświęcony uroczystościom. Opowiadał o ucztach, tańcach, turniejach i wspaniałej dekoracji katedry. Ponad 10 procent relacji poświęcił jednak nowym arrasom, które rozwieszono w apartamencie monarszym na piano nobile, reprezentacyjnym drugim piętrze rezydencji.
Sensacja i kontrowersje. Pierwsze okazanie arrasów wawelskich
„Opony flanderskie” stały się prawdziwą sensacją. Goście wykształceni i obyci w świecie chwalili ich doskonałą kompozycję i mistrzowskie odwzorowanie postaci. Co innego biesiadnicy o „swawolnym” uosobieniu.
Ci, jak pisał Orzechowski, wygłaszali żywiołowe, nawet rubaszne komentarze, zwłaszcza gdy wprowadzano ich do ceremonialnej łożnicy monarszej. W tak zwanej wielkiej izbie na polecenie króla zostały rozwieszone arrasy ukazujące losy pierwszych rodziców, którzy „w swojej niewinności nie wstydzili się braku odzienia”.
Niemal nagie, a w jednym wypadku pozbawione nawet listków figowych, sylwetki Adama i Ewy niosły z sobą konkretne przesłania dydaktyczne. Ponadto działały na wyobraźnię, także monarszą.
Reklama
Można podejrzewać, że król dobrze rozumiał zasadę, którą kilka dekad później sprecyzuje włoski lekarz Giulio Mancini. Głosiła ona, iż „swawolne obrazy” szczególnie pasują do „miejsc, w których obcuje się z małżonkiem, ponieważ taki widok pomaga odpowiednio się pobudzić i spłodzić synów pięknych, zdrowych oraz krzepkich”.
Nowe zamówienia i imponujący bilans. Ile pierwotnie było arrasów wawelskich?
W kolejnych latach kolekcja arrasów tylko się rozrastała. Po serii biblijnej Zygmunt August zamówił cykl zoologiczny. Obecnie składają się na niego 44 werdiury w różnych kształtach i rozmiarach, prezentujące rozmaite gatunki zwierząt oraz roślin. Król zakupił także wielką liczbę prostszych stylistycznie tapiserii ze swoim monogramem oraz herbami dynastycznymi.
Wszystkie zamówienia były realizowane w Brukseli mniej więcej do roku 1560. O miejscu produkcji świadczy specjalny symbol na taśmach, którymi wykańczano arrasy. To dwie litery B i czerwona tarcza pośrodku: swoista etykieta, potwierdzająca, że dzieła sporządzono w renomowanych warsztatach i pod kontrolą miejskiej komisji cechowej.
Szacuje się, że cała kolekcja ostatniego Jagiellona obejmowała około 160 arrasów, z których aż 134 znajdują się dzisiaj w muzeum na Wawelu, a dwa kolejne w Warszawie i Amsterdamie. Już sam fakt, że udało się odtworzyć aż 80 procent zbioru, jest niezwykły. Jak podkreśla kierowniczka działu wystaw w muzeum na Wawelu Kama Guzik, nigdzie w Europie nie ma tak jednorodnej i dużej kolekcji arrasów.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.
Wybrana bibliografia
- Arrasy flamandzkie w zamku królewskim na Wawelu, oprac. Jerzy Szablowski, Arkady 1975.
- Fabiański Marcin, Ksiądz Stanisław Orzechowski i swawolne dziewczęta wobec opon Zygmunta Augusta na Wawelu, „Terminus”, t. 13 (2011).
- Gębarowicz Mieczysław, Mańkowski Tadeusz, Arrasy Zygmunta Augusta, „Rocznik Krakowski”, t. 29 (1937).
- Hennel-Bernasikowa Maria, Arrasy króla Zygmunta Augusta, Zamek Królewski na Wawelu 2013.
- Hennel-Bernasikowa Maria, Dzieje arrasów króla Zygmunta Augusta, Zamek Królewski na Wawelu 2011.
- Opisy wystawy czasowej na Zamku Królewskim na Wawelu: Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–1921, rok 2021
- Piwocka Magdalena, Arrasy króla Zygmunta Augusta. „The Art of Majesty” ostatniego Jagiellona, [w:] Patronat artystyczny Jagiellonów, red. Marek Walczak, Piotr Węcowski, Societas Vistulana 2015.