To miały być rutynowe testy, ale niemal wszystko poszło nie tak. Oddany niedawno do użytku reaktor RBMK w Sosnowym Borze pod Leningradem zachowywał się zupełnie inaczej niż oczekiwano. Skutki były katastrofalne.
30 listopada 1975 roku [inżynier Witalij] Boriec, który został wysłany do leningradzkiej elektrowni z Czarnobyla, by odbyć szkolenie na reaktorze typu RBMK, stał się mimo woli świadkiem najpoważniejszej awarii w dziejach tego reaktora. Tamtego dnia postanowił zostać w elektrowni po swojej zmianie, żeby zobaczyć, jak reaktor będzie się zachowywał podczas procedury „zmiany biegów” – wyłączenia reaktora i przejścia z jednego trybu działania w inny.
Reklama
Nieprzewidywalny reaktor
Szybko stało się dla niego oczywiste, że z reaktorem dzieje się coś niedobrego. Pracując na niskim poziomie mocy, zaczął on zwiększać intensywność promieniowania, mimo że operator próbował spowolnić ten proces, wsuwając do strefy aktywnej reaktora dodatkowe pręty regulacyjne.
Normalnie intensywność promieniowania jonizującego malała, w miarę jak operatorzy zwiększali liczbę prętów regulacyjnych w strefie aktywnej, gdzie zachodziła reakcja rozszczepienia jąder atomu i z kanałów paliwowych była uwalniana energia jądrowa.
Reaktor typu RBMK w leningradzkiej elektrowni zachowywał się jednak inaczej. Nawet wtedy gdy doświadczony operator, który zaimponował Boriecowi swoimi umiejętnościami, wsunął dodatkowe pręty ręcznie, nie spowolniło to tempa gwałtownego wzrostu intensywności promieniowania. Reaktor zachowywał się niezgodnie z oczekiwaniami.
Zdaniem Borieca reaktor wymknął się spod kontroli. Obsługując wcześniej reaktory, wiedział, że jeżeli gwałtownie rosnący poziom promieniowania nie zostanie ograniczony, może nastąpić wybuch. „Wyobraźcie sobie siebie za kierownicą samochodu – wyjaśniał następnego dnia funkcjonariuszowi służby bezpieczeństwa, który niewiele rozumiał z fizyki jądrowej.
Uruchamiacie silnik. Ruszacie. Przyspieszacie bez problemów. Zmieniacie biegi. Jedziecie z prędkością sześćdziesięciu kilometrów na godzinę. Zdejmujecie nogę z pedału gazu. I wtedy nagle samochód samoczynnie zaczyna zwiększać prędkość do osiemdziesięciu, stu, stu trzydziestu i stu pięćdziesięciu kilometrów. Hamujecie bez skutku; prędkość nadal rośnie. Jak byście się czuli?”
<strong>Przeczytaj też:</strong> Bezprizorni. W Związku Sowieckim żyły miliony zdziczałych dzieci ulicyPromieniotwórcze odpady w atmosferze
Krnąbrny reaktor został wyłączony dwukrotnie za pomocą zabezpieczającego mechanizmu aktywacji prętów regulacyjnych, awaryjnego systemu, który zatrzymywał reakcję rozszczepienia. Zapobiegnięto wybuchowi, ale z powodu nagłych wzrostów siły reakcji jądrowej stopił się jeden z kanałów paliwowych w rdzeniu reaktora, uwalniając uran. Reaktor został wyłączony. Następnego dnia został „wyczyszczony” azotem, a promieniotwórcze odpady o aktywności promieniowania odpowiadającej półtora miliona kiurów wypuszczono do atmosfery przewodem wentylacyjnym.
Jeden kiur odpowiada aktywności promieniowania uwolnionego wskutek rozszczepienia trzydziestu siedmiu miliardów atomów w ciągu jednej sekundy. Może ono skazić prawie dziesięć miliardów litrów mleka, czyniąc je niezdatnym do spożycia.
Według Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej bezpieczny poziom skażenia promieniotwórczego to pięć kiurów na kilometr kwadratowy. Nikt nie wie, jaki wpływ półtora miliona kiurów wywarło na ludzi i terytorium wokół elektrowni, włącznie z oddalonym o niespełna osiemdziesiąt kilometrów miastem Leningrad.
Reaktor RMBK można było udoskonalić
Witalij Boriec nigdy nie otrzymał wyjaśnienia, co szwankowało w reaktorze, nie miał też pojęcia o tej istotnej wadzie w jego konstrukcji. Informacje te były okryte tajemnicą. Projektanci reaktora nie dokonali żadnych gruntownych zmian w modelu RBMK; zamiast tego wydali instrukcje na temat sposobu udoskonalenia konstrukcji prętów regulacyjnych, nie wyjaśniając, dlaczego trzeba to zrobić.
Instrukcje te znalazły się w końcu wśród zaleceń komisji, która sprawdzała reaktor czwarty w czarnobylskiej elektrowni jądrowej. Wszyscy jednak sądzili, że problem z prętami ma drugorzędne znaczenie. Nie wyciągnięto wniosków z awarii leningradzkiego reaktora. W reaktorze można było dokonać wielu udoskonaleń, ale główne zadanie obsługi elektrowni stanowiła produkcja energii, nie zaś projektowanie nowych reaktorów ani udoskonalanie istniejących. Naprawy mogły poczekać.
Dramatyczne losy strażaków, naukowców i żołnierzy, którzy prowadzili heroiczną walkę w samym sercu nuklearnego piekła w nowej książce wybitnego historyka.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Serhia Plokhy’ego Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy, wydanej nakładem Wydawnictwa Znak Horyzont (2019). Książkę możesz kupić na stronie Empiku.
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
Kup książkę z rabatem na empik.com
Ilustracja tytułowa: Elektrownia w Sosnowym Borze (RIA Novosti archive/Aleksiej Daniczew/CC-BY-SA 3.0)
2 komentarze