Konsekwencje za rozpowszechnianie tych kawałów były poważne. Z tego też zresztą żartowano, mówiąc, że prawy brzeg kanału Białomorsko-Bałtyckiego budowali ci, którzy opowiadali dowcipy o Stalinie, a lewy – ci, którzy ich słuchali. Za najbardziej dosadne z dowcipów groziła nie tylko zsyłka do łagrów, ale nawet kara śmierci.
Kiedy w 1935 roku Stalin w czasie przemówienia stwierdził, że oto życie w Związku Radzieckim stało się lepsze, na komentarze nie trzeba było długo czekać.
Reklama
„Słyszałeś? Wczoraj Stalin powiedział, że życie stało się lepsze i bardziej radosne” – powtarzali sobie mieszkańcy „ojczyzny proletariatu”. „Tak, słyszałem. Ale nie powiedział, dla kogo!” – odpowiadali ci co bardziej złośliwi.
Kto jest lepszym przywódcą?
W podobnym tonie utrzymany był inny żart, porównujący Stalina z prezydentem USA, Herbertem Hooverem, który zaprowadził w USA prohibicję. Tak amerykańskie „osiągnięcia” komentowali radzieccy obywatele:
Amerykanin i Rosjanin kłócą się o to, kto jest lepszym przywódcą – Hoover czy Stalin.
„Hoover jest lepszy” – powiedział Amerykanin. – „Nauczył Amerykanów nie pić”.
„Stalin nauczył Rosjan nie jeść” – brzmiała odpowiedź.
„Ty dajesz mu książkę…”
Dla wymęczonych biedą i represjami poddanych czerwonego cara humor był sposobem na radzenie sobie z szarą rzeczywistością. Nic nie było dla nich święte. Nawet w czasie największego terroru znajdowali sposób, by wykpić absurd prześladowań.
„Wyjątkowo trudno spierać się ze Stalinem” – głosił obiegowy bon mot, którego autorstwo przypisywano Karolowi Radkowi, komuniście objętemu czystkami z lat 30. „Ty dajesz mu książkę, a on tobie – pięć lat”.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Najbardziej nieprzyzwoite przedwojenne dowcipyŻartowano także z tego, z jaką łatwością przywódca ZSRR skazywał na śmierć… choćby można było rozwiązać „problem” w inny sposób:
Beria informuje Stalina, że organy bezpieczeństwa aresztowały człowieka, który wygląda zupełnie jak Stalin, i pyta, co z nim zrobić.
– Zastrzel go! – odpowiada Stalin.
– A może moglibyśmy po prostu ogolić mu wąsy? – pyta Beria.
– To też.
Inna popularna historyjka, której bohaterem był wspomniany już wyżej Karol Radek, brzmi nawet bardziej wywrotowo:
Stalin wzywa Radka i pyta go: Co ty sobie myślisz, wymyślając te wszystkie kawały na mój temat? Jestem wielkim przywódcą światowego proletariatu!
– Takich żartów to nawet ja nie opowiadam – odpowiada Radek.
Stalin czytający Stalina
Odzwierciedlenie w żartach z epoki znalazł także rodzący się w latach 30. kult jednostki. Autor tego dowcipu o konkursie na pomnik Puszkina doskonale uchwycił jego absurd:
Stalin ocenia projekty w konkursie na pomnik Puszkina. Pierwszy przedstawia Puszkina czytającego Byrona.
– Jest to prawdziwe historycznie, ale politycznie fałszywe – ocenił Stalin – pamiętajcie o linii partyjnej!
Drugi model przedstawia Puszkina czytającego Stalina.
– To jest prawdziwe politycznie, ale fałszywe historycznie. Towarzysz Stalin nie pisał jeszcze książek w czasach Puszkina.
Trzeci projekt okazał się poprawny tak politycznie, jak i historycznie. Przedstawiał towarzysza Stalina czytającego Puszkina. Ale kiedy pomnik odsłonięto, przedstawiał on Stalina czytającego Stalina.
Reklama
Składane przywódcy hołdy autorzy żartów nieraz potrafili przekształcić niemal w obelgi. Tak było w przypadku tej opowiastki, której bohaterem stał się często pojawiający się w radzieckich dowcipach Żyd Rabinowicz:
Rabinowicz przyszedł na demonstrację upamiętniającą rewolucję październikową z transparentem „Dziękuję ci, towarzyszu Stalin, za moje szczęśliwe dzieciństwo”. Podbiegł do niego jeden z partyjnych organizatorów.
– Co robisz? Jesteś starym człowiekiem! Kiedy byłeś dzieckiem, Stalin jeszcze się nie narodził!
– Tak, i właśnie za to mu dziękuję.
„Dziękuję ci, towarzyszu Stalin!”
W niektórych przypadkach anegdoty były jednak nawet bardziej bezpośrednie. Dało się z nich odczytać gorące pragnienie, by istniejący status quo przeszedł nareszcie do przeszłości.
Taki wydźwięk miało na przykład upomnienie, udzielone staruszce, która dziękowała Bogu za to, że zmieściła się w trolejbusie. Inny pasażer skarcił ją, że powinna dziękować Stalinowi. „A komu będę dziękowała, kiedy Stalin umrze?” – spytała. „Wtedy” – usłyszała w odpowiedzi – „wtedy będzie można dziękować Bogu”.
Podobnie ponury scenariusz dla przywódcy przewidywała ta krótka wymiana zdań:
Stalin przemawia do robotników: „Dla sprawy klasy robotniczej jestem gotowy na to, by oddać całą swoją krew, kropla za kroplą”.
Przez tłum przechodzi karteczka z napisem „Drogi Józefie Wissarionowiczu, po co przeciągać? Oddaj całą od razu”.
Można tylko mieć nadzieję, że owa karteczka nigdy do Stalina nie dotarła…
Reklama
Bibliografia:
- Bruce Adams, Tiny Revolutions in Russia. Twentieth Century Soviet and Russian History in Anecdotes and Jokes, Routledge 2005.