Król wyruszył na Żmudź „z gronem wykształconych, pobożnych i gorliwych w wierze mężów”. Ale może przede wszystkim: z polskimi żołnierzami. Władysław Jagiełło, jako Litwin i dawny poganin, wiedział, że nie obejdzie się bez pokazu siły.
Królowa Jadwiga nie towarzyszyła Jagielle w wyprawie misyjnej na Litwę w 1387 roku. Ogółem w źródłach nie odnotowano żadnego, choćby najkrótszego wyjazdu Andegawenki do Wielkiego Księstwa. Pierwszą polską monarchinią, która dotarła do ojczyzny Giedyminowiczów, była dopiero jej następczyni Anna Cylejska.
Reklama
W 1413 roku nie tylko zwiedziła kraj męża, lecz także zrobiła to, o czym tak usilnie marzyła Jadwiga. Wyruszyła wprawdzie nie do ostatniego pogańskiego państwa, ale na ostatnią wysepkę tradycyjnych kultów – Żmudź.
Sporny obszar powrócił pod kontrolę Jagiełły i Witolda w następstwie wielkiej wojny z Krzyżakami. Dopiero więc po 1411 roku wielcy książęta mogli podjąć się jego chrystianizacji.
„Bolał głęboko i dręczył się”. Tło chrystianizacji Żmudzi
Zdaniem Jana Długosza Jagiełło „bolał głęboko i dręczył się nad tym, że przynależne do niego prawem naturalnym ziemie Żmudzi pozostają dotąd w ślepym błędzie pogaństwa” i dlatego „wszystkie swoje wysiłki skierował na oświecenie wspomnianego ludu w wierze i religii chrześcijańskiej”.
Wypada wątpić, czy pragmatyczny król aż tak osobiście przeżywał fakt, że nie wszyscy poddani zgadzają się z jego podglądami na wiarę. Bałwochwalstwo Żmudzinów raziło go raczej z czysto koniunkturalnych względów.
Reklama
Zamierzał rozciągnąć wpływy Kościoła na sporną prowincję, by w ten sposób dowieść niemocy Krzyżaków (którzy zawiedli tutaj we własnych misyjnych staraniach) oraz zdobyć namacalny argument na rzecz przyszłej przynależności krainy do Wielkiego Księstwa. Traktat pokojowy dawał mu bowiem Żmudź, ale tylko dożywotnio.
„Z gronem wykształconych, pobożnych i gorliwych w wierze mężów” ruszył w stronę pogranicza. Królowa Anna nie jechała z nim. Na jakiś czas zatrzymała się w Kownie, a dopiero potem, z własnymi dworzanami, wsiadła na statek i wraz z nurtem Niemna oraz pod prąd Dubissy dotarła na Żmudź.
To, co zobaczyła, stanowiło dla niej imponującą oznakę przełomu i postępu. Dla wielu Żmudzinów – może nawet dla większości – była to jednak smętna chwila zagłady wszystkiego, co dotąd porządkowało ich życie.
Zburzone ołtarze, zgaszony święty ogień
Król Władysław zwołał ogromne tłumy. Przemawiał do „ludu obojga płci, głosząc, że jest rzeczą szpetną i haniebną trwać w starych, błędnych przesądach”. Przekonywał, że nie godzi się praktykować bałwochwalstwa w sytuacji, gdy wiarę w „prawdziwego i jedynego Boga” przyjęli wszyscy litewscy książęta i całe rycerstwo. Na słowach nie poprzestał. Liczył na to, że Żmudzini pogodzą się z losem, ale też nie dał im jakiejkolwiek alternatywy.
Zgodnie z kronikarską relacją natychmiast nakazał burzyć „ołtarze bożków”. Może rękoma podkomendnych, a może wręcz osobiście, ugasił również święty ogień, ustawicznie podsycany przez pogańskich kapłanów „na szczycie bardzo wysokiej góry”. Podpalił wieżę, w której znajdowało się otoczone kultem palenisko, a gdy na miejscu budowli zostały tylko zgliszcza, rozrzucił popioły i zalał je wodą.
Polscy żołnierze niszczą „mieszkania bogów”
Następnie „kazał swoim polskim żołnierzom wycinać lasy, które Żmudzini czcili zupełnie jak miejsca święte i mieszkania bogów”. Ludność bała się odwiedzać te knieje, a tym bardziej naruszać je bądź urządzać w nich polowania. W efekcie święte gaje przemieniły się w najbujniejsze, najbardziej pierwotne puszcze, o zróżnicowanym ekosystemie i ze zwierzyną, która „podobnie jak zwierzęta domowe nie bała się ani nie unikała widoku ludzi”.
Reklama
Teraz między potężne pniska wkroczyli Polacy z siekierami. Wspaniałe lasy stopniowo zamieniły się w karczowiska. A ludzie, których Długosz nazywał pogardliwie „barbarzyńcami” (i którzy nie tak dawno wspierali jego rodaków pod Grunwaldem), „dziwili się bardzo”, że rycerze występujący w roli drwali „nie doznali żadnego okaleczenia”, żadnej kary boskiej.
„Młoda rozsada”. Skutki chrztu Żmudzi
Niektórych przekonano. Innych przynajmniej na moment uciszono. Doszło do masowych chrztów, a Jagiełło nakazał budowę kościołów i utworzenie parafii. Skala destrukcji była olbrzymia. Na Żmudzi nie wprowadzono jednak reżimu policyjnego, nie próbowano weryfikować prawowierności każdej nowej owieczki pańskiej.
Francuski podróżnik Gilbert z Lannoy, który jeszcze w tym samym lub kolejnym roku odwiedził pobliskie ziemie, notował, że niezmiennie pali się tu zmarłych, a nie chowa na katolicką modłę.
Nawet półtora wieku później król Zygmunt August mówił o chrześcijaństwie, że jest na Żmudzi i w Auksztocie „młodą rozsadą”. Widocznie więc nawet wtedy nie wyzbyto się jeszcze wszystkich pozostałości dawnych obrządków.
Reklama
Król Władysław nie miał ani możliwości, ani chęci działać bardziej stanowczo. Nie było zresztą takiej potrzeby. Akcja misyjna przebiegła dokładnie w myśl zamierzeń. Od trwałości i szczerości nawróceń ważniejsze było to, jakie wrażenie zrobią one na postronnych. Zwłaszcza zaś na królowej Annie.
****
O mało znanych wątkach z życia sławnego króla piszę w mojej nowej książce pt. Damy Władysława Jagiełły (Wydawnictwo Literackie 2021). Dowiedz się więcej na Empik.com.
Fascynujące losy następczyń królowej Jadwigi
Wybrana bibliografia
- Beresnevičius Gintaras, Pogaństwo [w:] Kultura Wielkiego Księstwa Litewskiego. Analizy i obrazy, red. Vytautas Ališauskas, Kraków 2006.
- Jana Długosza Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 11: 1413–1430, Warszawa 2009.
- Rozbiór krytyczny Annalium Poloniae Jana Długosza z lat 1385–1444, red. Jan Dąbrowski, Wrocław 1961.