Dzieciństwo Kim Dzong Una. W jakich warunkach dorastał koreański dyktator?

Strona główna » Historia najnowsza » Dzieciństwo Kim Dzong Una. W jakich warunkach dorastał koreański dyktator?

Rodzice dołożyli starań, by zawsze czuł się ważniejszy od wszystkich i by nikomu nie okazywał szacunku. Obsypywany prezentami, pławiący się w luksusie, otoczony zgrają klakierów. Już jako kilkulatek zachowywał się jak mały tyran. Tak już mu zostało.

„Otaczali go odgórnie mianowani przyjaciele, osobiści nauczyciele, trenerzy, kucharze, ochroniarze i kierowcy” – pisze Anna Fifield w książce Wielki następca – „Czuł się jak najbardziej wyjątkowy chłopiec w całym wszechświecie. Mimo że wpajano mu idee samodzielności, de facto w stu procentach zależny był od armii sług, pochlebców i opiekunów”.


Reklama


Nawet data jest fałszywa

Według oficjalnych źródeł Kim Dzong Un urodził się 8 stycznia 1982 roku. Taką datę podają północnokoreańskie władze, nie jest ona jednak wiarygodna. Według ustaleń sił wywiadowczych Korei Południowej, dyktator przyszedł na świat rok później.

Metrykę sfałszowano nawet nie po to, by przydać przywódcy estymy wiążącej się z wiekiem, ale… dla uzyskania symbolicznie równej liczby.

Kim Dzong Un podczas szczytu w Singapurze.

1982 rok daje dokładnie siedem dekad od narodzin pierwszego członka czerwonej dynastii Kim Ir Sena oraz cztery dekady od oficjalnej (i również przekłamanej) daty narodzin drugiego w linii Kim Dzong Ila.

Ostatni w kolejce do władzy

Początkowo nic nie zapowiadało, że Kim Dzong Un zostanie następcą dziadka oraz ojca. Był dopiero trzecim, najmłodszym synem Kim Dzong Ila.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Dziewięć największych absurdów Korei Północnej

Wprawdzie perspektywy pierworodnego Kim Dzong Nama rysowały się ponuro (urodziła go kochanka ojca i tak długo jak żył dziadek, samo jego istnienie stanowiło ściśle strzeżoną tajemnicę), ale już drugi wedle starszeństwa Kim Dzong Czul pochodził z oficjalnego związku. I długo to on był głównym pretendentem do spadku.

Chłopców – Czula i Una – urodziła repatriantka z Japonii, a zarazem tancerka Ko Yong Hui. „[Ich] najmłodsze lata mijały w odosobnieniu” – podkreśla Anna Fifield w demaskatorskiej biografii Wielki następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una. Dziedzice komunistycznej dyktatury przesiadywali:


Reklama


(…) pod okiem prywatnych nauczycieli w  zamkniętych ośrodkach rządowych w  Pjongjangu, w  wakacje wyjeżdżali zaś do [nadmorskiego pałacu w] Wonsan. Nie mieli żadnych kolegów – nie mogli się zadawać z żyjącym w izolacji przyrodnim bratem, Dzong Namem, a ich siostra była za mała, żeby stanowić pożądaną towarzyszkę zabaw.

Wszystko dla czerwonego carewicza

Dotkliwie brakowało im rówieśników, ale na pewno nie zabawek. Obu chłopców rozpieszczano do granic możliwości. W kraju zmagającym się z klęską głodu, czerwoni książęta mieli do dyspozycji telewizory Sony, komputery, konsole (na których grali między innymi w Super Mario).

Tekst stanowi fragment książki Anny Fifield pt. Wielki następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una. Ukazała się ona właśnie nakładem wydawnictwa SQN.

W każdym ich domu stała maszyna do pinballa. W rezydencjach były prywatne sale kinowe, w kuchniach „nie brakowało ciastek i ciast, wędzonego łososia i pasztetów, a także tropikalnych owoców w rodzaju melonów czy mango”.

Wnętrza były tak przepastne, że chłopcy jeździli po nich meleksami. Na zewnątrz pałacu w Wonsan rozciągały się zaś parkowe ogrody ze sztucznymi wodospadami, jeziorami, nawet z prywatnym zoo.


Reklama


„W niektórych kompleksach mieszkalnych mogli pływać w wielkich basenach” – pisze Anna Fifield. – „w innych strzelać na zamkniętych i otwartych strzelnicach”. Niekończące się okazje do zabaw czekały też w świetlicach wewnątrz rezydencji:

(…) Były tak wypchane gadżetami wszelkiej maści, że bledły przy nich europejskie sklepy z zabawkami. Wypełniały je hałdy klocków Lego i Playmobil, układanki w liczbach takich, że nikt nie zdołałby ich wszystkich ułożyć, oraz plastikowe pistolety z zaskakująco realistycznie wyglądającymi nabojami.

Kompleks pałacowy Kimów w Wonsan na zdjęciu satelitarnym Google Maps.

Dałoby się tam znaleźć każdy możliwy rodzaj czterokołowej zabawki, ale poza tym Kim Dzong Un dostał od ojca także prawdziwy samochód – zmodyfikowany tak, aby mógł go prowadzić siedmiolatek – i prawdziwy pistolet, colta kaliber 45, który nosił przy boku, gdy miał jedenaście lat.

Panicz w Disneylandzie

Mały Kim Dzong Un wcześnie nabawił się obsesji na puncie różnych maszyn, a zwłaszcza modeli samolotów i okrętów. Już jako ośmio- czy dziewięciolatek zarywał noce, albo kazał nad ranem budzić ekspertów, jeśli nie był w stanie poradzić sobie samodzielnie z jakimś problemem.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Fascynowały go też parki rozrywki. Gdy miał osiem lat wraz z matką i bratem poleciał (rzecz jasna z fałszywym, konkretnie zaś brazylijskim, paszportem) do Japonii, do tokijskiego Disneylandu.

Podobno ze wszystkich atrakcji małym Kimom najbardziej przypadł tam do gustu pokaz 3D (czy też 4D) z ruchomymi fotelami. I to w takim stopniu, że Ko Yong Hui:


Reklama


(…) kazała ludziom ze swej świty rozpytać o jego koszt. Chciała stworzyć dla swoich dzieci podobną atrakcję w domu. Cena okazała się [jednak] za wysoka nawet dla miłościwie panujących władców Korei Północnej.

Kucharz widzi za dużo

Wiele szczegółów na temat młodości Kim Dzong Una zdradził kucharz jego rodziny – Japończyk Fujimoto, który przez półtora dekady przebywał na koreańskim dworze, a nawet pełnił funkcję oficjalnego towarzysza zabaw następców tronu.

Okładka magazynu „New Yorker” z 18 stycznia 2016 roku.

To dzięki niemu na jaw wyszły najbardziej soczyste anegdoty na temat obecnego dyktatora, z których pomocą specjaliści próbują rekonstruować charakter Kim Dzong Una i wyjaśniać źródła jego zbrodniczych tendencji.

Chłopak był obcesowy, czuł się ważniejszy od wszystkich i nikomu nie okazywał szacunku. Do samego kucharza Kim Dzong Czol mówił per „pan”. Młodszy Un pogardliwie, po nazwisku. Innych ludzi ze swego otoczenia nie traktował w żadnym razie lepiej.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Miliony matek okaleczały własne córki. Łamały im kości, a smród gnijącego mięsa kamuflowały pachnidłami

To ja złapałem!

Fujimoto opowiedział też o tym, że już w wieku dziesięciu lat przyszły tyran krzyczał do bliskich krewnych, żeby przestać „traktować go jak dziecko”. Wtedy to posłusznie zaczęto go tytułować „towarzyszem generałem”.

Czerwoni książęta często udawali się z kucharzem na ryby na prywatnej łodzi ich ojca. Za każdym razem, gdy Japończyk coś złowił, Kim Dzong Un, który wciąż chodził do podstawówki, żądał, aby oddać mu wędkę, po
czym radośnie wołał: »To ja złapałem!«” – można przeczytać na kartach książki Wielki następca.


Reklama


Marsz, marsz, naprzód marsz

„Bez wątpienia malec dorastał w przeświadczeniu, że jest kimś wyjątkowym” – wyjaśnia Anna Fifield. I wypada przyjąć jej oceny za dobrą monetę, bo reporterka wielokrotnie odwiedzała Koreę Północną, a także rozmawiała z niedyskretnym kucharzem oraz z wujostwem Kim Dzong Una.

Na kartach jej książki można znaleźć też opis ósmych urodzin „towarzysza generała”: urządzonych zupełnie tak, jakby chodziło o zasłużonego przywódcę państwa, mającego za sobą długoletnie rządy.

Z niektórych zabaw dyktatorzy nigdy nie wyrastają? Kim Dzong Un na swoim białym koniku. Oficjalna fotografia propagandowa.

Uroczystość obyła się w sali balowej w kompleksie w Wonsan. „Uczestniczyły nie dzieci, a partyjne tuzy” – zaznacza Fifield. – „Jubilat ubrany był w czarny garnitur i koszulę z muszką, w prezencie otrzymał bukiety kwiatów. Zdawał się czuć dość niekomfortowo”.

Wzniesiono oficjalne toasty, grała najsłynniejsza kapela w kraju. Tekst jednego z kawałków rozdano wszystkich zebranym. I wszystkim kazano śpiewać:


Reklama


Marsz, marsz, marsz
To kroki generała Kima
Który rozsiewa ducha lutego
Marsz, marsz, naprzód marsz…
Ku świetlistej przyszłości prowadzą
Marsz, marsz, marsz, ach, kroki.

Przeczytaj też o dziewięciu największych absurdach Korei Północnej.

Fascynująca i bezkompromisowa biografia Kim Dzong Una

Bibliografia

Autor
Kamil Janicki
3 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.