Sabina Nawara (wtedy jeszcze Leska) trafiła do Auschwitz-Birkenau na początku czerwca 1943 roku. Była jedną z ponad 130 000 więźniarek zarejestrowanych w trakcie istnienia obozu. Po latach wspominała koszmar, jaki czekał na kobiety w stworzonym przez Niemców piekle na ziemi.
W swojej relacji, która znalazła się w książce Sylwii Winnik pod tytułem Dziewczęta z Auschwitz. Głosy ocalałych kobiet, Sabina opisała między innymi to, jak wyglądał pierwszy dzień w obozie.
Reklama
„Bałam się morderczej selekcji”
Po dotarciu rankiem 2 czerwca do Auschwitz na więźniów czekał już „»orszak powitalny«. Esesmani i esesmanki z psami wypatrywali swoich kolejnych ofiar”. Oprawcy spod znaku trupiej główki po wyładowaniu wagonów popędzili nieszczęśników w kierunku Birkenau:
To był spory kawałek drogi! A my byliśmy tacy głodni, niewyspani, pobici. Później wszystko działo się automatycznie. Tak szybko, że nawet nie jestem w stanie wspominać szczegółów. Pamiętam jednak doskonale, jak bałam się morderczej selekcji.
Po tym, jak Niemcy uznali, że niespełna dwudziestoletnia dziewczyna nie trafi od razu „do gazu” przyszedł czas na nieludzką procedurę przyjmowania do obozu. W pierwszej kolejności kobiety zaprowadzono przed niewielką saunę, gdzie musiały rozebrać się do naga. Jak wspominała Sabina Nawara:
Wilgotne ściany wyglądały obskurnie. Zaraz przy nich znajdowały się schodki, na których można było usiąść, co zresztą uczyniły słabsze kobiety. Gorąca para buchała na nas z rozgrzanej podłogi. Czasami kobieta wyglądająca na taką, co tu rządzi, polewała posadzkę wiadrem zimnej wody.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Temperatura sięgała czterdziestu stopni Celsjusza. I nie wiem, co było gorsze – czy ten upał, w którym ledwo łapałam oddech, czy lodowaty prysznic, pod który zaprowadzili nas chwilę później.
„Ta sytuacja była symboliczna, typowa dla Niemców”
Po kąpieli więźniarki musiały czekać nago na zewnątrz aż zostaną im ścięte włosy. Obozowymi fryzjerami byli osadzeni w Auschwitz-Birkenau mężczyźni.
Reklama
Była więźniarka nawet po latach doskonale pamiętała, że używane przez nich narzędzia były tępe i raniły podczas golenia. Nie to jednak stanowiło największy problem:
Najgorsze dla mnie było to, że musiałam rozebrana stanąć okrakiem tuż przed mężczyzną, który golił moje miejsca intymne. Ta sytuacja była symboliczna, typowa dla Niemców, którzy mieli na celu nie tylko zabijać, ale także upokorzyć człowieka.
To dla kobiet, a szczególnie dla młodych dziewczyn, było bardzo wstydliwe! Wiele z nas nie widziało nigdy wcześniej nagiej osoby. Zawstydzona, odarta z godności, na koniec zostałam posmarowana za pomocą pędzla jakąś zieloną cieczą.
„Patrzył spojrzeniem pełnym współczucia”
Część kobiet płakała „rzewnie, bo podczas strzyżenia straciły długie warkocze, pukle loków”. Sabina Nawara powstrzymała jednak łzy; czuła, że czekają ją „poważniejsze zagrożenia i straty, przy których ścięcie włosów było niczym”.
Być może wyczytała to w oczach więźnia, który wytatuował jej na ramieniu numer 45712:
Patrzył spojrzeniem pełnym współczucia. Wyglądał, jakby zdał się na los, który trzyma go w Oświęcimiu pewnie już od kilku lat. A ja dopiero mam poznać, czym jest prawdziwy głód, dopiero zajrzę śmierci prosto w oczy.
Po tych wszystkich „zabiegach” Sabina została kierowana do przydzielonego sobie baraku. Otrzymała tam „pasiak, koszulę, majtki do kolan, drewniane trepy zamiast butów i chustkę na głowę”.
Jak podkreślała po latach, miała dużo szczęścia ponieważ trafiła się jej bielizna. Tymczasem „większość kobiet pozostawała w samych, często za dużych, pasiakach”.
Reklama
Bibliografia
- Sylwia Winnik, Dziewczęta z Auschwitz. Głosy ocalałych kobiet, Muza 2018.