Polskie wojsko epoki renesansu. Archaiczne, niedofinansowane, a i tak zdolne do wspaniałych zwycięstw

Strona główna » Nowożytność » Polskie wojsko epoki renesansu. Archaiczne, niedofinansowane, a i tak zdolne do wspaniałych zwycięstw

Unia polsko-litewska, rządzona przez ostatnich Jagiellonów należała do największych organizmów politycznych na kontynencie. Za powierzchnią, liczbą ludności i rozwojem gospodarczym nie szły jednak możliwości finansowe. Wojsko sprzed 500 lat – z okresu panowania Zygmunta Starego – stale było zaniedbywane, a jego struktury pozostały niezwykle archaiczne.

Skarb koronny świecił pustkami, gdyż jego dochody były zbyt niskie na skutek zastawów dóbr i dochodów królewskich. Próby reform polegające na zastąpieniu pospolitego ruszenia stałym opodatkowaniem na utrzymanie wojsk zaciężnych (1512-1514) spotkały się ze sprzeciwem szlachty. W rezultacie trzeba było odwoływać się do jednorazowych podatków.


Reklama


Ponieważ sumy te wpływały do skarbu zbyt wolno i najczęściej w niewystarczającej wielkości, uciekano się do pożyczek pod zastaw królewszczyzn lub dochodów królewskich. Wpływało to ujemnie na możliwości szybkiego przeprowadzenia zaciągów zaciężnych, jeśli najpierw trzeba było szukać pożyczkodawcy.

Pospolite ruszenie. Liczne i skuteczne… tylko w teorii

W chwili wybuchu wojny z Mołdawią w 1530 roku wojskowość polska była już po pierwszym okresie renesansowych przemian, które pociągnęły za sobą następstwa w strategii i taktyce sił polskich.

Polscy żołnierze z początku XVI wieku według Jana Matejki (domena publiczna).
Polscy żołnierze z początku XVI wieku według Jana Matejki (domena publiczna).

Wprawdzie podstawową i ostateczną formą obrony kraju pozostawało nadal średniowieczne pospolite ruszenie, ale już wówczas było ono instytucją przestarzałą.

Teoretycznie szacować je można na 50-100 tysięcy ludzi, ale ostatni raz zwołane na wyprawę mołdawską w 1509 roku liczyć mogło zaledwie kilkanaście tysięcy. Na dodatek ustawodawstwo szlacheckie znacznie ograniczało jego sprawność organizacyjną i operacyjną.

Przede wszystkim nie można było pospolitego ruszenia dzielić. Zobowiązani do wyprawy wojennej posiadacze ziemscy występowali z pocztami o wielkości i uzbrojeniu uzależnionym od ich własnego uznania. Przy wyprawie poza granice państwa król musiał płacić szlachcicowi po 5 grzywien od kopii.

Najgorsi i najlepsi pospolitacy

Szlachta z odległych [od obszaru częstych wojen] województw wielkopolskich i mazowieckich, zwłaszcza ta pilnująca gospodarki folwarcznej, nie miała ani wyszkolenia wojskowego, ani praktyki wojennej.


Reklama


Nie straciło natomiast nic ze swego znaczenia lokalne pospolite ruszenie z ziem ruskich. Formowano je na podstawie decyzji kasztelana lub wojewody, czym naruszano bezsensowne zakazy dzielenia pospolitego ruszenia i w konsekwencji realizowano próby dostosowania archaicznych zasad pospolitego ruszenia do nowych warunków wojennych.

Zasady zwoływania pospolitego ruszenia Rusi i Podola, ustalone przez króla Zygmunta Starego w 1520 roku, funkcjonowały przez cały XVI wiek. Do większych wypraw pospolitaków z tych ziem doszło w latach 1522, 1524, 1527. (…) Liczebność ich jednak nie przekraczała kilku tysięcy ludzi.

Artykuł stanowi fragment książki Marka Plewczyńskiego pt. Obertyn 1531 (Bellona 2019).
Artykuł stanowi fragment książki Marka Plewczyńskiego pt. Obertyn 1531 (Bellona 2019).

Inne wojska „bezpłatne”

Do sił zbrojnych służących bezpłatnie zaliczyć też można pańskie oddziały ochotnicze, złożone zarówno z zaciężnych żołnierzy prywatnych, jak i ochotników szlacheckich służących dla łupów wojennych.

Król polski ze względów politycznych i ekonomicznych miał jednak słabsze (…) [nawet od hospodara małej Mołdawii] wojsko nadworne, ochotnicze i wybranieckie.


Reklama


Korona nie potrafiła w dużej skali (…) wciągnąć do służby wojskowej chłopów i drobną, bezrolną szlachtę.

Zdecydowanie natomiast Polska górowała [nad Mołdawią] pod względem liczby wojsk zaciężnych, choć — jak już wspomniano — system polityczny i finansowy państwa ograniczał możliwości werbunku. (…)

W XVI wieku szlachta nadal wolała stawiać się na pospolite ruszenie niż płacić podatki na wojsko (Juliusz Kossak/domena publiczna).
W XVI wieku szlachta nadal wolała stawiać się na pospolite ruszenie niż płacić podatki na wojsko (Juliusz Kossak/domena publiczna).

Żołnierz zaciężny w renesansowej Polsce

W celu przeprowadzenia zaciągu król wystawiał dokument zwany listem przypowiednim. Stwierdzał w nim, że przyjmuje na służbę jako żołnierzy rotmistrzów wraz z ich towarzyszami. W dokumencie określał też: liczbę żołnierzy i koni, czas służby, wysokość kwartalnego żołdu, rodzaj i jakość uzbrojenia, wysokość odszkodowań za szkody.

Sam zaciąg odbywał się systemem towarzyskim. Polegał on na tym, że rotmistrz przyjmował towarzyszy z reguły szlacheckiego pochodzenia, a ci przyprowadzali na służbę własne poczty złożone najczęściej z chłopów, mieszczan lub zubożałej szlachty.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Gdy chorągiew się już zebrała, maszerowano na ustalone przez króla w listach przypowiednich miejsce popisu, którego celem było sprawdzenie stanu liczebnego i materiałowego chorągwi z listem przypowiednim.

Jeśli popis wypadł pomyślnie, przyjmowano chorągiew na służbę, odbierano od żołnierzy przysięgę i wypłacano pozostałe pieniądze na pierwszy kwartał służby.


Reklama


Towarzysze pobierali kwartalnie żołd w wysokości zależnej od liczebności swego pocztu. W jeździe płacono na konia 6-10 złotych, a piechurom 5-6 złotych.

Polska jazda w czasach Zygmunta Starego

Najbardziej typową jednostką jazdy była chorągiew 100, 150-konna, składająca się z pocztów najczęściej 6, 8-konnych. Poczty własne rotmistrzów były większe, 12, 16-konne.

Husarze z czasów Zygmunta Starego (domena publiczna).
Husarze z czasów Zygmunta Starego (domena publiczna).

W 1528 roku zakazano rotmistrzom przyjmować towarzyszy z pocztami większymi niż 8 koni. Było to spowodowane zarówno względami taktycznymi, jak i dążeniem do tego, by w chorągwiach poczty były mniejsze, ale za to lepiej wyposażone.

Piechota polska zorganizowana była w liczące 100-200 żołnierzy roty dzielące się na dziesiątki. Towarzyszy w piechocie zwano dziesiętnikami. Pięć dziesiątek tworzyło proporzec, a cztery proporce rotę.


Reklama


Czy nowożytna Polska miała stałą armię?

System zaciężny rozwinął się w główną siłę państwa polskiego. Wojska pieniężne dochodzące nawet do 17 tysięcy ludzi zaciągano jednak doraźnie i zwalniano je po zakończeniu działań wojennych.

Utrzymywano stale w służbie tylko nieliczne oddziały nadworne króla (do 1000 curienses) oraz magnackie wojska prywatne (2500 jazdy w 1514 roku).

Już pod koniec XV wieku powołano do życia obronę potoczną. Ilustracja poglądowa (domena publiczna).
Już pod koniec XV wieku powołano do życia obronę potoczną. Ilustracja poglądowa (domena publiczna).

Ażeby zapobiec nieustannym napadom Tatarów, utworzono w końcu XV w. do obrony granic południowo-wschodnich tzw. obronę potoczną złożoną ze stałego wojska zaciężnego, liczącą od kilkuset do 3 tysięcy jazdy.

W 1525 roku sejm piotrkowski przyjął uchwałę o tzw. chorągwiach wojewódzkich. Z uchwalanych podatków poszczególne województwa miały utrzymywać określoną liczbę chorągwi jazdy i rot pieszych. Dzięki przyjętemu na sejmie podatkowi (16 groszy z łanu) zaciągnięto w 1528 roku 3364 jazdy i 500 piechoty.


Reklama


W następnym roku liczebność piechoty spadła do 300 ludzi, ale jazdy zwiększyła się do 3600 koni. Dopiero w 1530 roku spadła do 1120 koni. (…)

Król, hetman, starszy nad armatą. Hierarchia

Najwyższym dowódcą i administratorem wszystkich sił zbrojnych w Polsce był król, a zastępował go hetman wielki koronny (…).

Artykuł stanowi fragment książki Marka Plewczyńskiego pt. Obertyn 1531 (Bellona 2019).
Artykuł stanowi fragment książki Marka Plewczyńskiego pt. Obertyn 1531 (Bellona 2019).

Artylerią królewską dowodził „starszy nad armatą” (…). Do zespołu pomocników hetmańskich należeli również porucznicy hetmańscy, sprawcy hufów, oboźni, profosi i inni.

Wielonarodowa armia Korony

Armia koronna była wielonarodowościowa, ze zdecydowaną jednak przewagą elementu polskiego. W ostatniej wojnie z Zakonem Krzyżackim (1519-1521) odsetek cudzoziemców w wojsku polskim wynosił około 33%, a w kadrze dowódczej 21%.


Reklama


Najwięcej było Czechów i Morawian, Rusinów z Wielkiego Księstwa Litewskiego i Ślązaków, mniej – Litwinów, Węgrów, Tatarów, Niemców, Mołdawian, Pomorzan i Serbów.

Roty złożone z cudzoziemców i pozostające w służbie polskiej jako sojusznicze lub najemne miały własnego hetmana bądź szły pod komendę polskich hetmanów zaciężnych. Żołnierzy o imionach ruskich i wyznających prawosławie szczególnie wielu było wśród pocztowych wchodzących w skład chorągwi potocznych.

Wprowadzając warunek osiadłości w 1527 roku wyeliminowano obcych żołnierzy ze sprawowania rotmistrzostwa chorągwi jazdy potocznej. Od następnego roku obowiązywała zasada, że zaciągany szlachecki żołnierz powinien być znany albo dowódcy, albo towarzyszom.

Efektem tych uchwał był spadek liczby cudzoziemskich rotmistrzów w armii koronnej. Kadra potoczna stała się domeną szlachty polskiej lub spolonizowanej ruskiej.

Rotmistrz husarski z pierwszej połowy XVI wieku (domena publiczna).
Rotmistrz husarski z pierwszej połowy XVI wieku (domena publiczna).

Roczna służba, niski żołd, zerowe doświadczenie

Ton polskim zaciężnym nadawali niezawodowi żołnierze służący krótko i z przerwami, szybko porzucający szeregi wojskowe dla zajęć przeważnie ziemiańskich.

Najbardziej typowym przypadkiem służby wojskowej towarzysza było wzięcie udziału tylko w jednym, głównie rocznym, zaciągu. Nieco dłużej, bo przeważnie po kilka lat, służyli dowódcy chorągwi i rot — półzawodowi rotmistrze, powoływani do szeregów wojskowych w zależności od potrzeb obronnych państwa.


Reklama


Oprócz braku systematyczności służby wojskowej również niski stosunkowo żołd żołnierski nie pokrywający rzeczywistych kosztów służby i nie stanowiący podstawy ekonomicznego bytu świadczyły o niezawodowości ówczesnej kadry wojskowej.

W modelu wychowania szlacheckiego młodzieży mieściło się wprawdzie nadal zajęcie wojskowe, to jednak technika walki nie była jeszcze nauczana systematycznie ani teoretycznie, ani praktycznie.

Rycina z kroniki Marcina Bielskiego przedstawiająca polskie wojsko w bitwie pod Obertynem (domena publiczna).
Rycina z kroniki Marcina Bielskiego przedstawiająca polskie wojsko w bitwie pod Obertynem (domena publiczna).

Wojowniczy Małopolanie, niechętni do służby Wielkopolanie

W chorągwiach polskich służyli towarzysze ze wszystkich rejonów kraju, choć daje się zauważyć przewaga liczebna pewnych grup terytorialnych.

Najwięcej, bo przeszło trzecia część, towarzyszy i rotmistrzów jazdy pochodziła z Rusi i Podola. Wielu żołnierzy dawała Małopolska, w tym szczególnie rotmistrzów jazdy doraźnie zaciąganej na wyprawy wojenne.


Reklama


Mniej pochodziło z Wielkopolski i Mazowsza, choć ta ostatnia prowincja dawała wielu ochotników do obrony potocznej. Osiedlali się na kresach południowo-wschodnich i podejmowali służbę w charakterze towarzyszy w chorągwiach rotmistrzów posiadających majątki na ziemiach ruskich.

Walczono całymi rodzinami. Ojciec wprowadzał w arkana rzemiosła wojennego syna, brat służył w jednym szeregu z bratem, teść z zięciem, szwagier ze szwagrem itp. Takie rodziny wojskowe, jak: Sieniawscy, Mieleccy, Zamoyscy, Potoccy, Jordanowie, Herburtowie, na trwale zapisały się w dziejach wojska polskiego XVI stulecia.

Przeczytaj również o tym ile kosztowało zostanie husarzem w XVII wieku? Czasem nie wystarczał nawet milion dzisiejszych złotych

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Marka Plewczyńskiego pt. Obertyn 1531. Jej nowa, limitowana edycja ukazała się nakładem wydawnictwa Bellona w 2019 roku.

Limitowana edycja do kupienia w księgarni wydawcy

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Autor
Marek Plewczyński
3 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.