Polski rząd do ostatnich chwil nie spodziewał się inwazji ze strony ZSRR. 16 września, gdy setki tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej oczekiwały przy granicy na sygnał do ataku, Józef Beck wciąż się łudził, że… Stalin udzieli Polsce pomocy w walce z Niemcami.
Wszystkie kluczowe rządy zachodniego świata znały prawdę o porozumieniu, podpisanym w nocy z 23 na 24 sierpnia 1939 roku przez Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa. Francuzi, Brytyjczycy, Amerykanie, a nawet… Łotysze.
Reklama
Kto tylko miał skuteczny wywiad i dobre relacje z innymi demokratycznymi państwami, orientował się, że dwa totalitaryzmy – nazistowski i komunistyczny – dogadały co do wspólnego ataku na Rzeczpospolitą i podziału jej terytorium. Nikt jednak nie pomyślał, by w sprawę wtajemniczyć także… samych Polaków.
Mydlenie oczu
Rząd Rzeczypospolitej do ostatniej chwili trwał w może nie błogiej, ale zupełnej nieświadomości. Nadchodzące znad wschodniej granicy sygnały o koncentracji radzieckich wojsk były bagatelizowane. A choć wojna obronna szła katastrofalnie, to 16 września w otoczeniu Naczelnego Wodza Edwarda Śmigłego-Rydza… zapanował umiarkowany optymizm.
Szef sztabu gen. Wacław Stachiewicz wspominał nawet, że wieczorem otwarto butelkę wina, niemalże świętowano. Dowódcy mieli poczucie, że katastrofę udało się pohamować: i że siły przesunięte na tak zwane przedmoście rumuńskie będą w stanie wytrwać tutaj aż do chwili, gdy Francuzi i Brytyjczycy podejmą zmasowaną kontrofensywę przeciw Hitlerowi.
W rzeczywistości alianci już kilka dni wcześniej zrezygnowali z aktywnego wspierania Rzeczpospolitej. Żaden atak z zachodu nie był planowany. To jednak nie jedyna, ani nawet nie najbardziej szokująca mrzonka, w jaką wierzyła polska wierchuszka. Tajne dokumenty naszej dyplomacji nie pozostawiają wątpliwości: chylący się ku upadkowi rząd II RP był nie tylko nieświadomy rzeczywistości i ślepy na docierające zewsząd ostrzeżenia, ale też ogromnie naiwny.
„Zaczną udzielać pomocy Polsce”
Z pozoru nasi dyplomaci stacjonujący w Moskwie mieli dobry ogląd sytuacji. Śledzili przybierającą na sile, antypolską nagonkę prowadzoną w sowieckiej prasie. Wiedzieli, że wśród sowieckiego wojska są kolportowane wyolbrzymione, niesprawdzone lub wprost fałszywe doniesienia o ukraińskich i białoruskich rozruchach w Małopolsce oraz na Polesiu. Co więcej – mieli świadomość, że Stalin prowadzi bezprecedensową koncentrację wojska zaraz przy polskiej rubieży.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Ostatnie przemówienie radiowe Hitlera. Co przekazał narodowi w obliczu przegranej wojny?Fakty były znane i raportowano o nich przełożonym. Ale zdesperowani dyplomaci woleli wierzyć tylko w te doniesienia, które dawały nadzieje na odmianę tragicznej sytuacji.
14 września 1939 roku ambasador RP w Moskwie Wacław Grzybowski odbył rozmowę z szefem tureckiej ambasady w Moskwie. Dowiedział się od niego, że mobilizacja Armii Czerwonej stanowi „wyraz nieufności do Niemców” i „środek ostrożności”. Turcy zapewniali, ze wedle ich informacji „rezerwa Sowietów” skończy się lada dzień i ci „zaczną udzielać pomocy Polsce”. Grzybowski niezwłocznie przekazał tę optymistyczną ocenę rządowi.
Tego samego dnia ambasador zrelacjonował przełożonym także wnioski z konwersacji z innymi dyplomatami. Ci sugerowali, że Sowieci zachowają „ścisłą neutralność”. Mimo to polskie władze łudziły się, że… Stalin zechce pomóc im przeciwko nazistowskiemu zagrożeniu!
„Zależy mi na wyczuciu reakcji”
Szokujące świadectwo myślenia życzeniowego, a może przede wszystkim zaślepienia polskich władz stanowi telegram Józefa Becka z 16 września 1939 roku. Szef polskiej dyplomacji pisał do ambasady w Moskwie:
Proszę zwrócić się do [Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych Wiaczesława] Mołotowa z zapytaniem, czy w obecnej ciężkiej sytuacji Polska może liczyć na:
1) Zakup żywności,
2) Materiałów sanitarnych,
3) Tranzyt materiału wojennego z krajów sprzymierzonych.
Beck podkreślał, że „zależy mu” na „wyczuciu reakcji”. Odpowiedź przyszła już nazajutrz o świcie. Rząd II RP spodziewał się niemalże sojuszniczej pomocy ze strony Związku Sowieckiego. Zamiast niej – nastąpiła inwazja.
Przeczytaj też jak Hitler w maju 1939 roku uzasadniał swoim generałom konieczność inwazji na Polskę.
Reklama
Bibliografia
Dokumenty cytowane i streszczone w artykule zostały opublikowane w:
- Polskie dokumenty dyplomatyczne. 1939: wrzesień-grudzień, red. W. Rojek, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007.
Ilustracja tytułowa: Radzieckie czołgi na ulicach Brześcia nad Bugiem we wrześniu 1939 roku.
1 komentarz