Ta historia to gotowy scenariusz hollywoodzkiego filmu. Poznali się w najstraszliwszym obozie śmierci okupowanej Europy, zakochali w sobie od pierwszego wejrzenia i postanowili razem uciec. Ich plan był tak szalony, że… aż się powiódł.
Jerzy Bielecki do obozu Auschwitz trafił w pierwszym transporcie, 14 czerwca 1940 roku. Dostał numer 243.
Reklama
Cyla Cybulska – numer 29558 – przebywała w Birkenau od 21 stycznia 1943 roku. Po kilku miesiącach została przeniesiona do głównego obozu.
Pewnego letniego dnia w drodze do pracy przy naprawianiu zniszczonych worków na zboże zauważyła młodego, przystojnego mężczyznę. Wymienili nieśmiałe uśmiechy. To spotkanie miało zmienić jej życie.
Kochankowie z obozu zagłady
Miłość Jurka i Cyli rozkwitła we wrześniu 1943 roku. Zaczęło się od niewinnych rozmów przez szparę w desce dzielącej pomieszczenia, w których pracowali. Później zaczęli spotykać się w wąskim przedsionku magazynu. Andrzej Fedorowicz w swojej najnowszej książce Słynne ucieczki Polaków 2 relacjonuje:
Tam pierwszy raz dotknął jej włosów i pierwszy raz ją pocałował. Była na świecie sama, a ten młodszy od niej o równo trzy miesiące chłopak powoli stawał się jedynym promykiem nadziei w obozowym życiu.
Reklama
Bielecki wspominał później: „Spotykaliśmy się codziennie w czasie przerw obiadowych, kiedy szefowie szli do kasyna. Po trzech miesiącach byłem po uszy w niej zadurzony. Ona na szczęście też”.
Nad kochankami wisiało jednak widmo śmierci – jak nad wszystkimi więźniami piekielnego obozu. Właśnie dlatego po czterech latach Jerzy zdecydował się na desperacki krok.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Ucieczka z więzienia na Pawiaku. Te kobiety zrobiły rzecz niemożliwąPrzepustka do wolności
Plan Jurka był szalony, choć nie niewykonalny. Postanowił wymknąć się z obozu w mundurze SS. 20 czerwca 1942 roku w ten sam sposób na wolność wydostało się trzech Polaków (Kazimierz Piechowski, Stanisław Jaster i Józef Lempart) oraz Ukrainiec (Eugeniusz Bendera). Więźniowie ukradli z garaży SS samochód i po prostu… wyjechali za bramę. Niemcy nigdy ich nie złapali.
W zdobyciu przebrania pomógł Bieleckiemu Tadeusz Srogi, który pracował w magazynie z mundurami. To on dostarczył zbiegowi kompletne umundurowanie z naszywkami Rottenführera SS, a także przepustkę, dzięki której Jerzy miał przekroczyć bramę, prowadząc Cylę „na przesłuchanie”.
Owa przepustka była kluczowym elementem – choć nie obyło się bez problemów. Andrzej Fedorowicz opisuje:
Wolność miała mieć kolor oliwkowozielony. Taka właśnie była barwa niewypełnionej jeszcze przepustki, pozostawionej przypadkowo przez esesmana Helmuta Stehlera w mundurze bluzy, którą Tadzik dostarczył Jurkowi (…).
Strażnicy znali Stehlera, który był w załodze Auschwitz już od dawna, trzeba było więc przerobić dane na przepustce. Tak z Helmuta Stehlera zrobił się Helmut Steiner.
Reklama
W oczekiwaniu na zielone światło
Druga przeszkoda polegała na tym, że obozowa komendantura cyklicznie zmieniała kolor obowiązujących przepustek – z zielonych na czerwone, żółte itd. Kochankowie musieli więc poczekać na „swój” kolor.
W końcu nadarzyła się okazja – 20 lipca 1944 roku Bielecki zauważył, że esesman, który przyjechał zabrać ziarno z magazynu, posługiwał się oliwkowozielonymi dokumentami. Uciekinierzy musieli przystąpić do działania. Tyle tylko, że Cyla… o niczym jeszcze nie wiedziała.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jurek poinformował ją pospiesznie:
Jutro opuszczamy obóz. (…) Przyjdę po ciebie o trzeciej po południu. Będę w mundurze SS. Powiem, że zabieram cię na przesłuchanie do Politische Abteilung. Zachowuj się tak, jakbyś się bała. Wiadomo przecież, że nie chodzi się tam w błahych sprawach.
Spacerem za drut kolczasty
Następnego dnia wszystko poszło zgodnie z planem. Główną drogą, a później koło budowy i wzdłuż plantacji lnu Jurek z Cylą pomaszerowali do posterunku kontrolnego. Strażnik długo przyglądał się przepustce, lecz ostatecznie ich przepuścił.
Żadne z uciekinierów wtedy o tym nie wiedziało, ale mieli mnóstwo szczęścia – esesman przy szlabanie powinien był zażądać od „wachmana” dowodu tożsamości. A przecież „Steiner” nie miał żadnych innych dokumentów…
21 lipca 1944 roku, krótko po godzinie 15, kochankowie na zawsze opuścili miejsce kaźni. Bielecki łącznie spędził w obozie 1495 dni. Przekroczenie bramy nie było jednak jeszcze końcem ich drogi.
Reklama
Jak w Słynnych ucieczkach Polaków 2 opisuje Andrzej Fedorowicz:
Przez pierwsze kilkaset metrów szli w milczeniu, najspokojniej jak potrafili, chociaż ciała wyrywały się do szaleńczego biegu. Robili wszystko, by nie odwrócić się i nie spojrzeć za siebie, w stronę budki wartownika (…).
<strong>Przeczytaj też:</strong> Tortury na Pawiaku. Niemcy nieludzko pastwili się nad 100 tysiącami PolakówDopiero gdy oddalili się na bezpieczną odległość, Jurek zerknął w stronę szlabanu. Esesman siedział w budce, nie zwracając na nich uwagi. (…) Nie było sensu dłużej zwlekać. Czym prędzej skręcili w ścieżkę i dotarli do podmokłej łąki, nad którą unosiły się tysiące białych motyli.
Nie była to bezpieczna kryjówka – znajdowali się zaledwie dwa kilometry od Auschwitz, jednak wymęczona Cyla nie była w stanie maszerować. Postanowili więc odpocząć i ruszyć w drogę dopiero po zmroku. Ściemniało się, gdy nagle poderwał ich dźwięk obozowej syreny. Właśnie zaczęło się polowanie na zbiegów.
(Nie)szczęśliwe zakończenie
Kolejne dni Jurka i Cyli wyglądały podobnie – gdy wschodziło słońce, ukrywali się w zbożu lub między drzewami. Nocami szli. Kierunek („od”, a nie „do”) wskazywała im bijąca od Auschwitz łuna.
31 lipca, dziesięć dni po przekroczeniu obozowego szlabanu, zdołali dotrzeć do rodziny Jerzego w Muniakowicach nieopodal Krakowa. Byli uratowani.
Los dopisał do ich losów nie takie zakończenie, jak się spodziewali. Andrzej Fedorowicz w Słynnych ucieczkach Polaków 2 referuje:
Gdy znaleźli się w rodzinnych stronach Jurka, byli bezpieczni, ale musieli się rozdzielić. On, po spotkaniach z rodziną: babcią, matką i braćmi, z których dwóch najstarszych – Leszek i Krzysztof – byli w akowskiej partyzantce, uległ ich namowom, by przenieść się do odległej o 23 kilometry na wschód od Krakowa Igołomi (…).
Reklama
Cyla została tymczasem u państwa Czerników we wsi Przemęczany-Gruszów. Umówili się, że kiedy tylko Niemcy uciekną, Jurek przyjdzie do niej i znów będą razem. Dzieliło ich w linii prostej 23 kilometry. Niestety, tyle wystarczyło, by nie zobaczyli się przez kolejne 39 lat.
Ponownie dane im było spotkać się dopiero w czerwcu 1983 roku.
Polecamy
Bibliografia
- Andrzej Fedorowicz, Słynne ucieczki Polaków 2, Fronda 2020.
Zdjęcie otwierające artykuł: Jean Carlo Emer.
3 komentarze