Zygmunt III Waza był jednym z najbardziej schorowanych władców w dziejach Rzeczpospolitej. Syn polskiej królewny Katarzyny Jagiellonki oraz księcia Finlandii i następnie króla Szwecji Jana III Wazy cierpiał na szereg dolegliwości. Sprawiły one, że ostatnie 20 lat życia monarchy były pasmem potwornego bólu.
Już od najmłodszych lat matka chuchała i dmuchała na swojego jedynaka. Jak podkreśla Karolina Stojek-Sawicka w książce Plagi królewskie, Zygmunt jeszcze jako sześciolatek sypiał w jej łóżku.
Reklama
„Pięknego i proporcjonalnego ciała”
Gdy jako dwudziestodwulatek przybył nad Wisłę, by zasiąść na tronie elekcyjnym, Zygmunt III Waza nie sprawiał wrażenia, jakby ta nadmierna troska mu zaszkodziła. Cytowany przez Stefanię Ochman-Staniszewską włoski dyplomata tak charakteryzował wygląd monarchy:
Jest on pięknego i proporcjonalnego ciała, przyzwoitego wzrostu, włosów jasnych, oblicza białego, ma czoło szerokie, nos podobny orlemu, oczy niebieskie i raczej wielkie jak małe, spojrzenie dosyć majestatyczne, brodę jasną z wąsami nieco przydługimi, w górę zakręconymi i odpowiednimi włosami na podbródku, policzki bowiem są ostrzyżone, a na twarzy nieco rumiany, budowy dobrej i bardzo zdrowego temperamentu i powierzchowności prawdziwie królewskiej.
Przez lata król demonstrował powagę, majestat i ogromną pobożność. W przeciwieństwie do wielu poprzedników nie folgował sobie przesadnie w jedzeniu i piciu. Większość historyków zgadza się też, że był bardzo wstrzemięźliwy w kontaktach z płcią piękną.
Choroba królów
Przez większość swojego dorosłego życia król cieszył się doskonałym zdrowiem, jednak w roku 1612 szczęście się od niego odwróciło. Jak pisze autorka Plag królewskich:
W tym czasie niemal czterdziestosześcioletniego władcę zmogła niespodziewanie jakaś ciężka dolegliwość, której natury nie poznano do końca, ale musiało to być coś poważnego, skoro uniemożliwiła mu ona wyruszenie na Moskwę. Od tego czasu król zaczął coraz bardziej niedomagać.
Reklama
U władcy rozwijała się choroba, która zmieniła jego późniejsze życie w pasmo bólu. Z czasem zdiagnozowano ją jako podagrę. Dolegliwość ta, zwana współcześnie dną moczanową, miała towarzyszyć Zygmuntowi III Wazie do końca życia.
O podagrze już w czasach antycznych pisał Hipokrates, a w późniejszych wiekach zwano ją chorobą królów. Dzisiaj można z nią walczyć, regularnie przyjmując leki obniżające ilość kryształków kwasu moczanowego we krwi oraz leki przeciwbólowe, choć chorzy skarżą się na to, że ból bywa tak dokuczliwy, że gdy udają się na nocny spoczynek nawet dotknięcie pościeli przynosi cierpienie.
Przylany żywcem
Przed wynalezieniem tych wspomagających metod, osoby, u których dna miała ostrzejszy przebieg, w ciągu kilkunastu tygodni mogły się zmienić w zniedołężniałe kaleki.
Zygmunt III, który skłonność genetyczną do podagry odziedziczył po dziadku Zygmuncie I Starym i wuju Zygmuncie Auguście, na szczęście nie cierpiał na najostrzejszą formę choroby. Tym niemniej ból stał się jego wiernym towarzyszem.
Dyskomfort był tak duży, że władca decydował się na leczenie bardzo brutalnym sposobem.
Reklama
Medycy brali metalowy młoteczek, rozgrzewali go do czerwoności i leczyli króla kauteryjami, czyli przypiekając zmienione miejsce rozżarzonym metalem. Zygmunt wolał ból długotrwale gojących się poparzeń od cierpień związanych z kolejnym atakiem dny.
Nie tylko podagra
Podagra nie była jednak jedyną dolegliwością polskiego króla. Jak wskazują źródła, władca miał problemy z drogami żółciowymi, w związku z czym spożywał większe ilości oślego mleka, uważanego za najlepsze remedium na tę chorobę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Niestety nie wiemy co dokładnie dokuczało królowi, jednak zwykle problemy z drogami żółciowymi wiążą się z bólem, wymiotami, nudnościami, osłabieniem, ogólnym złym samopoczuciem, kolką wątrobową, gorączką czy dreszczami.
W dodatku Zygmunt III zaczął zapadać na ciężkie grypy. Jakby tego było mało, nadwątlone zdrowie króla nadszarpnęła próba zamachu. 15 listopada 1620 roku 43-letniego władcę usiłował zgładzić szlachcic sandomierski Michał Piekarski. Zamachowiec, zainspirowany morderstwem króla Francji Henryka IV, zaczaił się na krużgankach, którymi Waza udawał się do kościoła i zaatakował go węgierskim czekanem.
Piekarski zdołał zadać królowi kilka ciosów (w plecy, ramię i w policzek) zanim świta rzuciła się na ratunek. Zaatakowany Zygmunt III runął jak długi, zlany krwią. Choć rany okazały się powierzchowne sam fakt podniesienia ręki na królewski majestat musiał wpłynąć na równowagę psychiczną monarchy, który nie był już wówczas młodzieniaszkiem.
Śmierć ukochanej żony
Jak podkreśla Karolina Stojek-Sawicka w książce Plagi królewskie, gdy Zygmunt III Waza przekroczył sześćdziesiątkę, zaczął już na dobre tracić siły. Prawdziwym ciosem, po którym nigdy się nie pozbierał była dla niego śmierć drugiej żony. Konstancja Habsburżanka, siostra pierwszej żony Zygmunta Anny, nie zyskała sobie przychylności Polaków, jednak podbiła serce męża.
Królowa była schorowana, miała sporą nadwagę i czuła, że zbliża się kres jej życia. W 1631 roku, mimo osłabienia, duszności i omdleń, z którymi się zmagała, wzięła udział w procesji Bożego Ciała. Dzień był gorący, Konstancja poczuła się jeszcze gorzej. Po powrocie dostała udaru i zmarła.
Zygmunt nie był w stanie pogodzić się ze stratą. Choć żona odeszła, obudzony rano przez dworzan dopytywał, jak miewa się królowa. Kronikarz Paweł Piasecki podkreślał, że król był wstrząśnięty:
Reklama
Nie można tego opisać słowami jak był przerażony tym zgonem król Zygmunt z innych miar w przeciwnościach nieporuszony i zawsze w stateczności umysłu równy.
Kilkudniowa agonia
Osobista tragedia odbiła się na zdrowiu władcy. Jesienią 1632 roku Zygmunt był przykuty do łoża, a po Warszawie zaczęły się szerzyć pogłoski, że wyzionął ducha. Później nastąpiła krótkotrwała poprawa, dzięki której monarcha mógł uczestniczyć w pożegnaniu Konstancji, jednak po tym znów złożyła go choroba. W czasie uczty Zygmunt III Waza pozwolił sobie na nieco wina, co zakończyło się ostrym atakiem bólu brzucha.
Medycy uznali, że należy podać mu leki przeczyszczające. Gdy jak co rano dworzanie przyszli go obudzić, zastali władcę sparaliżowanego prawdopodobnie w wyniku wylewu krwi do mózgu. Zygmunt III Waza konał przez kilka dni, a jego bezwładne ciało przytrzymywano na łożu przywiązawszy je sznurkami.
Medycy podali mu kolejną dawkę tajemniczych mikstur. Stan króla się nie poprawił i władca skonał po kilku godzinach.
Reklama
Bibliografia
- Ochamn-Staniszewska S., Dynastia Wazów w Polsce, Wydawnictwo Naukowe PWN 2007.
- Stojek-Sawicka K., Plagi królewskie. O zdrowiu i chorobach polskich królów i książąt, Bellona 2018.
- Wisner H., Zygmunt III Waza, Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne 1984.
Ilustracja tytułowa: Portret Zygmunta III Wazy przypisywany Davidowi Klöckerowi Ehrenstrahlowi (domena publiczna).