Wyrwał broń konwojentowi, gdy prowadzono go na miejsce egzekucji. Zabił zaskoczonego enkawudzistę i zajął zbrojownię. I to był tylko początek desperackiej walki polskiego oficera wysłanego na śmierć w Katyniu.
Niedawno pisałem o tym, w jaki sposób siepacze z NKWD mordowali polskich oficerów wiosną 1940 roku (przeczytaj ten artykuł tutaj). Cały krwawy proceder przygotowano tak, aby nieświadomym tego co je czeka ofiarom uniemożliwić jakikolwiek skuteczny opór.
Reklama
Nie zawsze jednak oprawcy byli zdolni ukryć swoje plany. Jeśli wierzyć świadkom, trafił się Polak, który przejrzał ich kłamstwa i postanowił walczyć do samego końca.
Ostatnia walka
W trakcie składania zeznań na początku lat 90. były strażnik więzienia NKWD w Smoleńsku Piotr Klimow oświadczył, że pewien polski oficer, gdy prowadzono go na miejsce kaźni, wyrwał broń pilnującemu go enkawudziście. Szybko zastrzelił drugiego konwojenta, a następnie zabarykadował się piwnicy.
Klimow, który miał na własne oczy widzieć całe zdarzenie po latach twierdził, że „trzy dni nie mogli go zabić (i wodą zalewali z samochodu gaśniczego), a potem otruli go gazem”.
Tę wersję wydarzeń potwierdził również – cytowany w książce Thomasa Urbana pt. Katyń. Zbrodnia i walka propagandowa wielkich mocarstw – enkawudowski archiwista Iwan Nozdriew.
Reklama
Według jego słów:
Cały budynek NKWD był w stanie oblężenia. Okazało się, że w czasie nocnego rozstrzeliwania jeden Polak odebrał konwojentowi karabin, opanował zbrojownię i trzy dni się bronił.
Żaden ze śmiałków Stelmacha nie zdecydował się podejść blisko. Pokonali go dopiero wtedy, kiedy wrzucili do piwnicy nabój z gazem.
Niestety, ani Klimow ani Nozdriew nie podali nazwiska śmiałka, który tak napsuł krwi enkawudzistom. Czy było więcej podobnych przypadków? Znane źródła nie pozwalają udzielić odpowiedzi.
W tym miejscu warto jednak wspomnieć o innym epizodzie opisanym w książce Urbana.
Reklama
Uciekający generał?
Niemiecki autor przytacza historię naszego rodaka, który podróżując w 1977 roku samochodem z Moskwy do Mińska zatrzymał się na stacji benzynowej nieopodal Smoleńska. Tam:
(…) miejscowi opowiedzieli [mu], że tuż obok enkawudziści zastrzelili w 1940 roku podczas ucieczki polskiego generała i czterech oficerów. Gdy rok później Niemcy zajęli te okolice, ustawiono tam drewniane krzyże.
Polskiemu podróżnemu pokazano krzyże w podszyciu lasu. Po powrocie do Warszawy powiadomił o tym Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Polscy oficerowie mieli rzekomo podjąć próbę ucieczki, gdy prowadzono ich nad doły śmierci w lesie katyńskim. Jednakże jak podkreśla Urban „w rosyjskich archiwach nie znaleziono dotąd żadnych dokumentów poświadczających wydarzenie”.
Polecamy
Bibliografia
- Thomasa Urban, Katyń. Zbrodnia i walka propagandowa wielkich mocarstw, Bellona 2019.
Ilustracja tytułowa: Kadr z filmu Andrzeja Wajdy Katyń
17 komentarzy