O życiu na stołecznym zamku za czasów królowej Jadwigi da się powiedzieć całkiem sporo, ponieważ przetrwały rachunki dworskie z lat dziewięćdziesiątych XIV wieku. Notowano w nich codzienne, często zupełnie trywialne, wydatki i zaskakujące szczegóły, rzucające światło na prozę życia dworskiego w późnym średniowieczu.
Władysław Jagiełło, koronowany na króla w roku 1386, praktykował znaną od stuleci metodę rządów objazdowych. Nie przebywał stale w jednej rezydencji, lecz kolejno odwiedzał poszczególne miasta, zamki i regiony. Przemieszczał się jednak o wiele więcej i chętniej od jakiegokolwiek innego monarchy, zwłaszcza tej już dość statycznej doby.
Reklama
Nieprzypadkowo okrzyknięto go rex ambulans, królem podróżującym. Na przełomie XIV i XV wieku wykształciła się w miarę stała trasa wędrówki. Każdego roku wczesną zimą Jagiełło odwiedzał Litwę, po czym przed ustaniem mrozów zmierzał na Ruś Czerwoną, z niej zaś do Małopolski. W trakcie Wielkiego Postu odbijał na północ. Wielkanoc spędzał w Kaliszu, latem objeżdżał pogranicze krzyżackie i odwiedzał Wielkopolskę.
W sierpniu był zwykle z powrotem w Małopolsce i zatrzymywał się w Sandomierzu. Jesienią znów przemierzał ziemie południowe, aby w listopadzie kierować się na Litwę. Taki cykl powtarzał się rokrocznie, chyba że stały mu na przeszkodzie wydarzenia wojenne.
Tym samym każdego roku Jagiełło pokonywał kilka tysięcy kilometrów. We wszystkich latach swojego długiego, niemal półwiecznego panowania mógł przebyć i ponad 200 000 kilometrów, choć nikt nie próbował sumować wszystkich jego znanych przejazdów.
Król, który nie znosił Wawelu
Typowy rok dawał Władysławowi Jagielle tylko dwie okazje do odwiedzenia Wawelu. Król zajeżdżał na skałę całożercy, jak nazwano we wczesnym średniowieczu stołeczne wzgórze, wiosną, a następnie w listopadzie. Zostawał tam zwykle nie dłużej niż kilka dni.
Reklama
Jeśli sprawy publiczne nakazywały postój w ziemi krakowskiej, monarcha udawał się raczej do Niepołomic lub ulubionego Korczyna. Były zresztą lata, kiedy w ogóle nie wchodził na Wawel, omijając go łukiem.
Profesor Antoni Gąsiorowski, który zrekonstruował trasy podróży i miejsca pobytu Litwina, pisze, że na przykład od marca 1414 do marca 1416 roku nie da się wskazać żadnej wizyty Jagiełły w naczelnej rezydencji królestwa. Nawet dłuższa luka przypadła na lata 1417–1420.
Godne zastępstwo
Pod nieobecność monarchy opiekę nad Wawelem przejmowały jego małżonki. Największe znaczenie dla utrzymania roli zamku miała niewątpliwie działalność Jadwigi Andegaweńskiej. Jako kobieta-król, oficjalnie współrządząca krajem, nieraz zastępowała ona męża w najważniejszych czynnościach.
Przyjmowała w Kurzej Nodze (głównej wieży zamkowej) zagraniczne poselstwa, organizowała oficjalne ceremonie, dbała – czy też dbali jej dworzanie – o prestiż siedziby.
Reklama
O życiu na zamku za czasów Andegawenki da się powiedzieć całkiem sporo, ponieważ przetrwały rachunki dworskie z lat dziewięćdziesiątych XIV wieku, notujące codzienne, często zupełnie trywialne, wydatki.
Uczty królowej Jadwigi
Opierając się na tych materiałach, historycy stwierdzili na przykład, że władczyni zasiadała do stołu zwykle w towarzystwie przynajmniej około 50 osób: swoich urzędników, doradców, ale też panienek przysyłanych na Wawel przez najprzedniejsze rody, by tu nabierały towarzyskiej ogłady.
Zgodnie z obyczajem epoki serwowano dwa posiłki dziennie, jakby dwa równorzędne obiady. Przed południem było podawane prandium, natomiast między godziną 15 a 18 cena. Jadwidze zdarzało się też podjadać z wieczora. Rachunki wzmiankują, że życzyła sobie lekkich kolacji.
W przeciwieństwie do męża królowa chętnie sięgała po piwo – podstawowy napój tej epoki, o dużo niższej zawartości alkoholu niż obecnie. Ceniła mięso małych ptaków, cietrzewi czy przepiórek, lubiła pogryzać surowe ogórki, nigdy za to nie przekonała się do polskich pierogów. Na jej stół trafiała delikatna kasza manna, a nawet sprowadzany z zagranicy, kosztowny ryż.
Nie mogło również brakować pieczywa. Andegawence szczególnie przypadło do gustu to białe. Wawel dysponował wprawdzie zamkową piekarnią, ale szafarz królowej – urzędnik odpowiedzialny za sprawy wyżywienia – kupował także dla niej codziennie bułki i obwarzanki na rynku w Krakowie.
Wszystkie te frykasy były przeznaczone dla jej wysokości oraz dla najważniejszych dam, zasiadających z królową przy tym samym stole. Pozostałe dwórki były z kolei sadzane osobno, a i prowiant dla nich przeznaczony okazywał się skromniejszy.
Zabawy najjaśniejszej pani
Znana z pobożności królowa sumiennie wypełniała posty, często odmawiając sobie jedzenia nawet w dniach, gdy… Kościół tego zakazywał. Nie należy jednak sądzić, że otoczenie wawelskiej pani stale było ciche, rozmodlone i ascetyczne.
Reklama
„Rachunki wspominają o rozrywkach organizowanych na dworze z udziałem lub za zgodą Jadwigi. Władczyni lubiła słuchać muzyki i miała nawet swego gitarzystę” – pisała najlepsza znawczyni tematu, doktor Helena Kręt.
Źródła nie przechowały wiadomości o tańcach, bardzo lubianych przez babkę Andegawenki. Wiadomo za to, że młoda władczyni urządzała – lub chociaż akceptowała – turnieje, które odbywały się na dziedzińcu Wawelu.
Dwór Jadwigi angażował do pracy hafciarzy, krawców, a nawet twórców ksiąg, dla których pani uruchomiła własne skryptorium. Wawel był w tym czasie najważniejszym źródłem bogactwa Krakowa.
Gdy królowa zmarła w połogu w roku 1399, pałac stracił wiele ze swojego blichtru i znaczenia. Nie odzyskał ich już za sprawą kolejnych ślubów Jagiełły. Nowe monarchinie – Anna Cylejska, Elżbieta z Pilczy, Zofia Holszańska – nie miały takiego statusu, jak prawnuczka Władysława Łokietka.
Reklama
Zagraniczne poselstwa coraz częściej omijały Wawel w poszukiwaniu aktualnego miejsca postoju królewskiego orszaku. Również polscy możnowładcy przestali zaglądać do Krakowa, świadomi, że nie zastaną tutaj ani monarchy, ani naczelnych urzędników.
Konsekwencje ponosiła rezydencja, ale przede wszystkim miasto, wcześniej zbijające fortunę na zaopatrywaniu setek dworzan, służących, urzędników i gości Wawelu.
****
Niemy świadek koronacji i upadków, ceremonii i pożarów, schadzek i skrytobójstw. Wawel. Biografia to pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski. Powyższy tekst powstał na jej podstawie. Dowiedz się więcej o książce na Empik.com.