10 kwietnia 1525 roku Albrecht Hohenzollern złożył na krakowskim Rynku hołd lenny królowi Zygmuntowi Staremu. Po długich negocjacjach podpisano układ, który kończył historię państwa krzyżackiego. Na jego miejscu powstały świeckie Prusy Książęce z luteranizmem jako religią państwową. Jakie były warunki porozumienia i czy polski monarcha naprawdę wykazał się krótkowzrocznością?
[Przed podpisaniem traktatu] wśród władców europejskich panowało dość powszechne przekonanie, że tylko kwestią czasu jest przejęcie przez Polskę całości ziem państwa zakonnego.Reklama
Książę w Prusach
Stojąca u szczytu swojej potęgi monarchia jagiellońska zdecydowała się na inne rozwiązanie. Król Zygmunt I Stary przyjął usługi mediacyjne, które w imieniu Albrechta podjęli książę legnicki Fryderyk (ze śląskich Piastów) oraz brat wielkiego mistrza, margrabia Ansbachu, Jerzy.
Wynikiem negocjacji podjętych w marcu 1525 roku było podpisanie 8 kwietnia w Krakowie traktatu, który uznawał sekularyzację Prus Krzyżackich i przekazywał powstałe w ten sposób Księstwo Pruskie — pierwsze państwo luterańskie — we władanie Albrechtowi jako „księciu w Prusach” (dux in Prussia).
Jako władca Księstwa Pruskiego (Prus Książęcych) był on lennikiem króla Polski, któremu zgodnie z traktatem krakowskim przysługiwał tytuł „pana i dziedzica wszystkich Prus” (dominus et haeres totius Prussiae).
Określenie „wszystkie Prusy” nawiązywało do nazewnictwa odnoszącego się do całości ziem państwa krzyżackiego, które po 1466 roku zostały częściowo wcielone do Korony jako tzw. Prusy Królewskie. Od 1525 roku formalnie zaczęła się również historia Prus Książęcych (czyli Księstwa Pruskiego oddanego we władanie księciu Albrechtowi).
Reklama
Na mocy traktatu krakowskiego władza Albrechta jako „księcia w Prusach” stawała się dziedziczna. W razie braku męskiego potomka tron książęcy mieli dziedziczyć jego trzej bracia z linii frankońskiej dynastii Hohenzollernów, margrabiowie Kazimierz, Jerzy i Jan, oraz ich synowie.
Hołd księcia Albrechta Hohenzollerna
Symbolicznym dopełnieniem układu polsko-pruskiego, ale i wykonaniem traktatowego postanowienia, iż „winien pan margrabia Albrecht złożyć przysięgę Jego Królewskiej Mości i Królestwu Polskiemu, jako swemu przyrodzonemu i dziedzicznemu Panu, oraz okazywać się na przyszłość posłusznym Jego Królewskiej Mości we wszystkim, jak z prawa należy księciu wasalnemu względem swego dziedzicznego pana”, była ceremonia uroczystego hołdu księcia Albrechta przed królem Polski Zygmuntem I na rynku w Krakowie 10 kwietnia 1525 roku.
Po złożeniu na klęczkach przysięgi wierności królowi i jego potomkom na tronie polskim Albrecht, na znak zależności lennej, otrzymał od polskiego władcy chorągiew z herbem nowego Księstwa Pruskiego. Na białym polu widniał czarny orzeł, który jako symbol podległości lennej koronę miał na szyi, a nie na głowie, a pod nią inicjał „S” na oznaczenie łacińskiego brzmienia imienia polskiego króla (aż do 1640 roku litera ta będzie odnosić się do innych imion — Stephanus [Stefana Batorego] i Sigismundus [Zygmunta III Wazy], pojawi się również litera V w odniesieniu do imienia Vladislaus [króla Władysława IV]).
Zafrasowany Stańczyk ze słynnego obrazu Jana Matejki Hołd pruski był symbolem złych przeczuć, które towarzyszyły zawarciu układu Zygmunta Starego z Albrechtem. Czas (okres zaborów), w którym powstało to płótno, dodatkowo sprzyjał przypominaniu o nieostrożności popełnionej przez Jagiellona. Głosy przestrogi odzywały się już w momencie zawierania traktatu krakowskiego.
„Utracił wszelką powagę i dobre mniemanie u wszystkich”
Wybitny humanista i biskup warmiński Jan Dantyszek pisał na początku 1525 roku do króla Zygmunta:
Nie powinno się pominąć żadnej sposobności, ażeby wejść w posiadanie tego kraju [Prus krzyżackich — G.K.], skąd tyle nieszczęść od dawnych czasów spadało na Polskę, gdyż okazywanie łaskawości i miłosierdzia, zwłaszcza wrogom, często przynosiło niepowetowane szkody”
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Trzeba przyznać, słowa godne wielkiego męża stanu. Inni obserwatorzy wskazywali na fatalną rolę, jaką odegrali w całej sprawie najbliżsi doradcy Zygmunta I — kanclerz Krzysztof Szydłowiecki i biskup Piotr Tomicki. Żadnych wątpliwości w tej sprawie nie miał przebywający w Polsce legat papieski Antonio Puglioni, który przyznawał, że:
król jest dobrym człowiekiem, lecz w wielu sprawach pozwala kierować sobą, a część rady królewskiej, w której rękach spoczywają podobne sprawy, jest dość przekupna .
Reklama
Kanclerz cesarza Karola V Mercurino Gattinara stwierdził, że godząc się na sekularyzację państwa krzyżackiego i status Albrechta jako luterańskiego władcy świeckiego, król Polski „utracił wszelką powagę i dobre mniemanie u wszystkich”.
Heretyk i banita
Na marginesie można dodać, że jeszcze w XX wieku prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński krytycznie wypowiadał się o postawie króla Polski w 1525 roku, określając je „mimowolnym patronowaniem zdradzie Kościoła przez Krzyżaków”, co „kosztowało Polskę bardzo wiele”.
Cała zaś późniejsza historia relacji polsko-pruskich (niemieckich) była „dla nas ostrzeżeniem, iż za cenę niewierności Bogu nie można ubezpieczać ani Narodu, ani państwa” (Gniezno, 27 kwietnia 1975 roku).
Krytyczne opinie papieskich i cesarskich dyplomatów o traktacie krakowskim niespecjalnie dziwią. Przyjęcie przez Albrechta luteranizmu i sekularyzacja państwa krzyżackiego w Prusach oznaczały, że zarówno papież, jak i cesarz przestali być protektorami Zakonu Niemieckiego nad Bałtykiem, bo zakon przestał tam istnieć. Jego ostatni wielki mistrz rezydujący w Królewcu stał się zaś heretykiem i jako taki ściągnął na siebie ekskomunikę (od papieża) i karę banicji z Rzeszy (w 1532 roku).
Nowy książę pruski — w oczach swoich dotychczasowych protektorów heretyk i banita — od 1525 roku miał nowego i jedynego prorektora w osobie króla Polski i jego następców. Od wschodu, zachodu i południa otoczony był przez jagiellońską monarchię, która przeżywała właśnie swój „złoty wiek”.
Należy zgodzić się z opinią Władysława Konopczyńskiego, który komentując znaczenie traktatu krakowskiego z 1525 roku, stwierdził: „Od dalszej zręcznej polityki oraz od siły cywilizacyjnej obu stron zależało, czy Prusy przylgną na stałe do Polski, czy też, połączone z Brandenburgią, odcinać ją będą od Bałtyku”.
To nie wina Zygmunta Starego
Zygmuntowi I Staremu nie można zarzucić krótkowzroczności — kategorycznie odrzucił sugestie ks. Albrechta, by rozszerzyć listę przyszłych dziedziców Księstwa Pruskiego o brandenburskich Hohenzollernów. Król Polski przewidywał zagrożenie, jakie dla Korony mogło wyniknąć w skupieniu w jednym ręku władzy w Berlinie i Królewcu.
Brandenburskim Hohenzollernom nie pomogło nawet dynastyczne skoligacenie z polskim domem panującym. Historię zmarnowanych okazji i krótkowzrocznych decyzji rozpoczyna dopiero panowanie ostatniego Jagiellona, króla Zygmunta Augusta.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Grzegorza Kucharczyka pt. Prusy. Pięć wieków. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona.
Syntetyczne opracowanie dziejów państwa Hohenzollernów
Tytuł oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
1 komentarz