To był najbogatszy, najbardziej rozwinięty i najgęściej zaludniony kraj średniowiecznej Europy. Polskie podręczniki niemal milczą na jego temat. Kalifat Kordoby nie był bowiem krajem chrześcijańskim.
„W czasach kalifatu muzułmańska Hiszpania była najbardziej ludnym i najlepiej prosperującym krajem Europy” – można wyczytać na stronach prestiżowej encyklopedii Britannica. Ocena nie jest w żadnym razie przesadzona ani kontrowersyjna.
Reklama
Podbój Półwyspu Iberyjskiego przez muzułmanów dał początek długiej epoce gospodarczego boomu, rozwoju kultury i względnej tolerancji, trudnej do wyobrażenia po chrześcijańskiej stronie rubieży.
Kulminacja „złotego wieku” Andaluzji (al-Andalus), jak zbiorczo określa się islamską Hiszpanię, przypadła na połowę X wieku. W roku 929 emir Kordoby, Abd ar-Rahman III z dynastii Umajjadów, ogłosił się kalifem w pełni niezależnym od innych państw islamskich. Zjednoczony Kalifat Kordoby istniał do roku 1031. Obejmował zdecydowaną większość półwyspu, za wyjątkiem kilku królestw chrześcijańskich na północy.
Największe miasto Europy
Stolica państwa stanowiła prawdziwy cud średniowiecznej urbanistyki. Z zachowanych źródeł jasno wynika, że było to największe miasto na kontynencie.
Nawet według najbardziej ostrożnych szacunków Kordobę zamieszkiwało w X wieku 150 000 osób. Dysponujemy też jednak spisem z epoki, według którego w metropolii znajdowało się aż 213 077 domostw.
Reklama
Jeśli na każde przypadały cztery osoby, to w ogromnym zespole miejskim mogło żyć ponad 850 000 ludzi. I to w epoce, gdy Paryż był miasteczkiem dwudziestotysięcznym, a nad Wisłą przy żadnym grodzie nie gnieździło się więcej niż kilka tysięcy osób.
Profesor Pedro Chalmeta z Universidad Complutense w Madrycie za najbardziej wiarygodną przyjmuje liczbę pośrednią. Twierdzi, że Kordoba miała za czasów Kalifatu około pół miliona mieszkańców.
We wszystkich miastach Andaluzji, których można w tym czasie naliczyć około trzydziestu, miało żyć przeszło 900 000 osób. W całym kraju – szacunkowo około 10 milionów ludzi. Czyli nawet jedna piąta populacji Europy.
Andaluzyjski cud gospodarczy
Kordoba zachwycała nie tylko swoim rozmiarem, ale i bogactwem, podobnie zresztą jak inne ośrodki Andaluzji. Pisał o tym szeroko arabski geograf i podróżnik z X wieku, Ibn Haukal:
Reklama
Tutejsze miasta prześcigają się w zbytku, w dochodzie i w ilości płaconych podatków. Nie ma [w Kalifacie Kordoby] takiego miasta, które by nie było gęsto zaludnione i otoczone wielkimi połaciami pól, z niezliczonymi rolnikami i robotnikami, żyjącymi w wielkim dostatku.
Ibn Haukal podkreślał, że Półwysep Iberyjski słynął z bogactwa, rozwiniętego handlu, obfitości surowców. Miało to być miejsce „gdzie życie jest łatwe”. Nowoczesne badania z zakresu historii gospodarczej tylko potwierdziły taki obraz.
Nieprzypadkowo najstarszy szczegółowy opis państwa Piastów wyszedł spod ręki jednego z poddanych kalifa – Ibrahima ibn Jakuba. Kupcy z Andaluzji trzymali w garści ogromną część europejskiego handlu. Obracali towarami luksusowymi, jedwabiem, ale też niewolnikami, których dziesiątki tysięcy gnano ze Słowiańszczyzny do Hiszpanii.
Profesor Thomas F. Glick z Uniwersytetu w Bostonie podkreśla poza tym wielkie znaczenie Kordoby w zaopatrzeniu innych krajów muzułmańskich w surowce. I dodaje, że w wieku X standard życia i zarobki były w Andaluzji wyraźnie wyższe niż w Maghrebie i na Bliskim Wschodzie.
Reklama
Muzułmańskie El Dorado
Jak pisze Raymond J. Hebert ze Smithsonian Institution, Kordoba urosła też do rangi czołowego ośrodka arabskiej kultury, ustępującego co najwyżej Kairowi i Bagdadowi. W Andaluzji niezwykle wysoko ceniono pismo. W efekcie z epoki kalifatu zachowała się dokumentacja podatkowa, o jakiej mogą tylko marzyć badacze dziejów chrześcijańskiej Europy tego samego okresu.
Cytowany wyżej Ibn Haukal twierdził, że od godnych zaufania poborców podatkowych powziął wiadomość, iż kalif miał w skarbcu zawrotną kwotę niemal dwudziestu milionów dinarów. Było to w przeliczeniu około 75 ton złota (choć oczywiście skarbiec zawierał głównie srebro).
Ze szczegółowej analizy przeprowadzonej przez profesora Pedra Chalmetę wynika, że faktycznie roczne wpływy podatkowe mogły sięgać niemal tego poziomu. A warto przypomnieć, że nawet w późniejszym średniowieczu królowie Francji inkasowali rocznie z podatków tylko 10 ton złota. Król Polski Kazimierz Wielki – ledwie tonę.
Różnica brzmi wprost nieprawdopodobnie. W krajach muzułmańskich fiskalizm był jednak o wiele bardziej rozwinięty, a gospodarka wielokrotnie bardziej upieniężona niż na północ od Pirenejów. Szacuje się, że andaluzyjscy podatnicy oddawali państwu od 33 do nawet 50% swoich dochodów.
Ucisk podatkowy korespondował z wysokimi dochodami ludności. Nie tylko Abd ar-Rahman III czerpał korzyści z bogactwa kraju. Chalmeta szacuje, że nawet mediana zarobków mieszkańców Andaluzji była imponująca: wynosiła do 100 gramów złota rocznie.
Według specjalisty z Universidad Complutense w Madrycie relacja Ibn Haukula w pełni zasługuje na wiarę. „Mieszkańcom chrześcijańskich królestw Andaluzja musiała wydawać się swoistym El Dorado, Ziemią Obiecaną” – podsumowuje profesor Chalmeta.
Reklama
I dodaje, że cud gospodarczy Al-Andalus nie był w żadnym razie zjawiskiem chwilowym. Wzrost gospodarczy trwał przez trzy stulecia. Tak długo, aż zazdrośni sąsiedzi, przez lata trzymani na dystans dzięki sowitym „zapomogom” w srebrze i złocie, przystąpili do „rekonkwisty”.
Narodziny Hiszpanii
Bibliografia
- Caliphate of Córdoba [w:] Encyclopaedia Britannica.
- Chalmeta P., An Approximate Picture of the Economy of al-Andalus [w:] The Legacy of Muslim Spain, red. S.K. Jayyusi, Brill 1992.
- Glick T.F., Islamic and Christian Spain in the Early Middle Ages, Princeton University Press 1979.
- Hebert R.J., The Coinage of Islamic Spain, „Islamic Studies”, t. 30 (1991).
- Kovalev R.K., Kaelin A.C., Circulation of Arab Silver in Medieval Afro-Eurasia: Preliminary Observations, „History Compass”, t. 5 (2007).
1 komentarz