Kara śmierci w średniowiecznym Krakowie

Strona główna » Średniowiecze » Kara śmierci w średniowiecznym Krakowie

Średniowieczne prawo potrafiło być szokująco surowe, ale też wprost nieprawdopodobnie łagodne. W Krakowie kary śmierci mogli się spodziewać złodzieje. Mordercy – już niekoniecznie.

W prawie magdeburskim, które obowiązywało w większości polskich miast późnego średniowiecza, kara śmierci stanowiła jedną z podstawowych sankcji. Czy też raczej: stanowiła podstawowy straszak, po który niekoniecznie sięgano.


Reklama


Względnie bezkarni mogli się czuć zwłaszcza… sprawcy najcięższych (z dzisiejszej perspektywy) przestępstw.

Pieniądze zamiast krwi

„W przypadku zabójstw, wbrew pozorom, rzadko zakładano stosowanie kary śmierci” – komentuje historyk z Polskiej Akademii Nauk, Maciej T. Radomski.

Średniowieczni mordercy często unikali kary śmierci. Wystarczyło, że dogadali się z rodziną ofiary i wypłacili jej stosowne odszkodowanie (domena publiczna).
Średniowieczni mordercy często unikali kary śmierci. Wystarczyło, że dogadali się z rodziną ofiary i wypłacili jej stosowne odszkodowanie (domena publiczna).

Sprawca mógł uniknąć „kary na gardle”, o ile doszedł do porozumienia z rodziną martwego i wypłacił finansową rekompensatę – główszczyznę oraz mulktę.

Takie rozwiązanie uchodziło za właściwe, a władze miejskie wręcz oczekiwały od krewnych zabitego, że ci zadowolą się pieniędzmi.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Z pozoru na wyrozumiałość mogli liczyć sprawcy zabójstw nieplanowanych i przypadkowych. W praktyce – ważniejsza od motywów była pozycja społeczna i majątkowa przestępcy. Ten, kogo było na to stać i kto miał możnych protektorów, zawsze był w stanie się okupić, a w najgorszym przypadku czekało go wygnanie z miasta.

Utopienie (z psem, jaszczurką lub kogutem)

Zwoje prawa saskiego zalecały szczególną surowość w przypadku zabójstw dokonywanych na krewniakach. Ten, kto uśmiercił żonę, męża czy też ojca miał zostać zaszyty w worku razem z psem, jaszczurką, małpą lub kogutem, a następnie utopiony w rzece.

Miniatura z niemieckiej kroniki z początku XVI wieku przedstawiająca topienie skazańca. Czasami błędnie opisywana jako tak zwana próba wody (domena publiczna).
Miniatura z XVI-wiecznej niemieckiej kroniki przedstawiająca topienie skazańca. Czasami błędnie opisywana jako tak zwana próba wody (domena publiczna).

Bartłomiej Groicki, autor XVI-wiecznego komentarza do praw obowiązujących w polskich miastach, wyjaśniał, że należy wybierać zwierzę akurat dostępne pod ręką. Nikt więc chyba nie topił w Krakowie małp.

Ścięcie mieczem

Egzekucja przez ścięcie groziła mordercom, którzy nie zdołali opłacić swoich zbrodni (lub nie dano im takiej możliwości). W teorii ścinani mieli być także gwałciciele. Z uwagi na zły stan zachowania ksiąg miejskich Krakowa nie wiadomo jednak jak często przepis był względem nich stosowany.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Polowania na czarownice w średniowieczu. Kiedy naprawdę zaczęto masowo palić kobiety na stosach?

Poza tym ścięcie stanowiło karę już za samo naruszenie miru domowego, a także – za powrót z wygnania bez zgody władz miejskich.

Egzekucje były przeprowadzane na Rynku Głównym, na specjalnym podwyższeniu, które ustawiano nieopodal kościoła Mariackiego. Kara topora uchodziła za niehańbiącą, dlatego lepiej urodzeni i majętni przestępcy domagali się jej zamiast stryczka.


Reklama


Jak podaje Maciej T. Radomski, w 1406 roku ścięto „patrycjusza i rajcę Andrzeja Wierzynka, oskarżonego o notoryczne kradzieże i defraudacje pieniędzy z kasy miejskiej”.

Szubienica dla (nocnych) złodziei

Taka kara dla złodzieja stanowiła pewien ewenement, choć prawo magdeburskie ordynowało ją na przykład dla ludzi kradnących owoce lub zboże z pól. Ale tylko tych, którzy dokonywali swych czynów za dnia.

W średniowiecznym Krakowie złodzieje byli nie tylko chłostani, ale trafiali również na szubienicę (Pisanello/domena publiczna).
Za nocne kradzieże złodziej trafiał od razu na szubienicę (Pisanello/domena publiczna).

Ogółem złodziejom groziła szubienica. Choć jeśli unikali kradzieży nocą i zawłaszczali tylko drobne przedmioty lub sumy, zwykle wieszano ich dopiero przy kilkukrotnej recydywie.

Łamanie kołem

Szczególnie surowo traktowano za to przypadki napaści rabunkowych – gdy dochodziło nie tylko do zaboru własności, ale też pobicia bądź zranienia.

Winnych czekała śmierć zadana w niezwykle bolesny i powolny sposób – poprzez łamanie kołem.

Spalenie na stosie

Prawo magdeburskie znało też karę spalenia na stosie. Groziła ona za herezję, czary, trucicielstwo i… fałszowanie dokumentów. A w Polsce – inaczej niż w Niemczech – jeszcze za podpalenie.

W średniowiecznym Krakowie na stos mógł trafić również podpalacz (domena publiczna).
W średniowiecznym Krakowie na stos mógł trafić również podpalacz (domena publiczna).

Wiadomo z całą pewnością, że stołeczny sąd nie tylko wysyłał skazańców na stos, ale też – że wyroki były faktycznie wykonywane.

Jak pisze Antonina Jelicz w książce Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie, zachowały się zapiski potwierdzające „wydatek 9 groszy na drewno do spalenia na stosie jakiegoś Geiska, czy na drewno i słomę do podobnych celów w wypadku jakiejś kobiety, zapewne obwinionej o czary”.

Przeczytaj również o tym jak wykonywano karę śmierci w Polsce szlacheckiej?

Bibliografia

  • Groicki Bartłomiej, Porządek sądów i spraw miejskich, oprac. Krzysztof Opaliński, Anetta Luto-Kamińska.
  • Jelicz Antonina, Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie (wiek XIII-XV), Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1966.
  • Radomski Maciej T., Ipsa Civitas Habundat Furibus… Przestępcy i przestępczość w późnośredniowiecznym Krakowie [w:] Coram Iudicio. Studia z dziejów kultury prawnej w miastach późnośredniowiecznej Polski, red. Anna Bartoszewicz, Wydawnictwo DiG/Instytut Historyczny UW, Warszawa 2013.
Autor
Kamil Janicki
1 komentarz

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.