Przed rozbiciem dzielnicowym tylko raz zdarzyło się, że główna linia dynastii Piastów doszczętnie wygasła. Na skutek buntu i dwóch morderstw przy życiu nie pozostał żaden jej męski członek. Dopiero po śmierci Mieszka Bolesławowica jego stryj, Władysław Herman, rzeczywiście mógł się czuć dziedzicem oraz niepodzielnym władcą Polski.
W 1079 roku, na skutek możnowładczego buntu, król Bolesław Śmiały utracił tron, a na jego miejsce wprowadzono bardziej spolegliwego, nienaprzykrzającego się elitom Władysława Hermana.
Reklama
Obalony monarcha udał się na Węgry, do Władysława Świętego, którego wspierał przed laty w walce o władzę. Okazał się dla gospodarza prawdziwym utrapieniem. Dumny Piast podobno wprost mówił o Władysławie, że ten jest „jego królem”. I przy każdej okazji – nawet publicznie – wytykał mu, że bez polskiej pomocy nigdy nie dostąpiłby zaszczytu koronacji.
„Ja go osadziłem na tronie” – miał utrzymywać według Galla Anonima, zresztą z pewną przesadą. – „Nie godzi się więc, bym mu, jak równemu, cześć okazywał”.
Trudno się dziwić, że tak problematyczny azylant szybko (już w 1081 lub 1082 roku) wyzionął ducha, zamordowany przez nieznanych sprawców.
„Kochał go jak własnego syna”. Mieszko Bolesławowic na Węgrzech
Przedwczesny zgon polskiego króla był Władysławowi Świętemu wręcz na rękę. Bolesławem nie dało się sterować, a jakakolwiek pomoc dla niego nie wróżyła namacalnych profitów. Monarcha był przecież znany z pychy, nie zaś z okazywania wdzięczności.
Reklama
Sytuacja uległa radykalnej odmianie, gdy tylko Bolesława zepchnięto ze sceny. Teraz Władysław Święty mógł układać się bezpośrednio z wdową po polskim władcy. I z jej obiecującym podopiecznym. Nastoletnim królewiczem Mieszkiem, który na mocy samego rodowodu miał najsilniejsze prawa do piastowskiego tronu.
Zdaniem Galla Anonima Władysław Święty nie tylko przygarnął chłopca, ale wręcz „wychowywał go i kochał jakby własnego syna”. Nie trzeba się nawet domyślać, jakie snuł wobec niego plany. Węgierski król sam urodził się z Polsce, świetnie znał nadwiślańskie obyczaje. I zamierzał zrobić dokładnie to, z czego do niedawna słynęli Piastowie: wmieszać się z przytupem w wewnętrzne sprawy sąsiada.
Natychmiastowa kapitulacja
Nie znamy tylko szczegółów. Czy Władysław Święty przymierzał się do wojny z Polską? Czy planował zbrojnie złamać opór imiennika? A może od początku szykował tylko ofensywę dyplomatyczną?
Mógł być przecież przekonany, że Władysław Herman – postrzegany jako figurant i marionetka – zlęknie się i przystanie na układ podobny do tego, który przed laty wprowadzono na Węgrzech: podział kraju między niego i uzależnionego od Madziarów bratanka.
Reklama
Nie da się ustalić odpowiedzi na te pytania, bo potulny książę nawet nie próbował przeciwstawiać się groźbom.
Królewicz Mieszko wraca do Polski
W 1086 roku polski książę wyraził zgodę, by dobiegający dorosłości Mieszko wrócił do kraju. Wykroił dla niego jedną z dzielnic państwa. Niektórzy historycy twierdzą, że młokosowi przypadł w udziale tylko jakiś skrawek wschodniego pogranicza. Inni: że Mieszko dostał całą Małopolskę z Krakowem, podczas gdy Władysław Herman rezydował w mazowieckim Płocku.
Mało tego. Władysław Herman doprowadził nawet do ślubu bratanka z bliżej nieznaną „ruską dziewczyną”.
Prawowity następca tronu?
Nie wiadomo, czy podjęto w tej kwestii ścisłe decyzje, ale i sprawa dziedziczenia wydawała się przesądzona.
Jeśli do kraju wrócili królowa z królewiczem, i jeśli oddano im już fragment władztwa, to należało oczekiwać, że w przyszłość w ręce Mieszka trafi także reszta Polski. Wątpliwości mógł budzić co najwyżej horyzont czasowy.
Czy Mieszko, który w roku 1088 był już dziewiętnastolatkiem, zamierzał czekać na tron aż do śmierci stryja? A może oczekiwał, iż Władysław Herman usunie się w cień, gdy tylko on sam wyjdzie z lat młodzieńczych?
Czy to Władysław Herman zlecił zabicie bratanka?
Niektórzy badacze twierdzą, że Władysław Herman ten jeden raz wykazał się cynizmem i dalekowzrocznością. Nie tyle wiązał na siebie sznur, co raczej – brał udział w wyrachowanej grze, której nie powstydziłby się sam Niccolò Machiavelli.
Reklama
Ich zdaniem polski władca zezwolił na powrót Mieszka tylko po to, by następnie go zgładzić i w efekcie usunąć ostatnią przeszkodę na drodze do w pełni legalnych rządów.
Te opinie przydają księciu charakteru, zarazem jednak nie mają żadnego oparcia w faktach. Mało tego: wprost przeczą one wymowie kronik i zwykłej logice. Bo czy gdyby Władysław Herman naprawdę planował skrytobójstwo, to zwlekałby z nim tak długo?
Inny mocodawca. Domniemana rola Judyty Salickiej
Mieszko przebywał nad Wisłą mnie więcej trzy lata. Zdążył ugruntować własną pozycję i skupić wokół siebie dawnych akolitów ojca. Zdobył też zapewne nowych protektorów, na skutek już zawartego ślubu.
Najlepszy moment do ofensywy przeciw niemu przeminął. Najwidoczniej Władysław Herman nie miał odwagi przystąpić do działania wtedy, gdyby było to względnie proste. W letargu trwał aż do 1089 roku, gdy cesarz Henryk IV zaproponował mu ślub ze swoją siostrą, Judytą – doświadczoną polityczną, znaną z cynizmu i świetnie rozumiejącą reguły Realpolitik.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Być może prestiżowe małżeństwo ośmieliło księcia. Ale chyba raczej to nowa polska księżna – kobieta niemal czterdziestoletnia, w przeszłości poślubiona konkurentowi Władysława Świętego, przegnanemu królowi Węgier Salomonowi – postanowiła sięgnąć po najbardziej radykalne środki.
„Pięknie zapowiadający się chłopiec”. Śmierć Mieszka Bolesławowica
Jakkolwiek było, dopiero rok 1089 przypieczętował los Mieszka. Jak rzadko w tej epoce, wiemy nawet, w jaki dokładnie sposób się z nim rozprawiono.
Reklama
Zamachowcy pozostali w cieniu, nie ulega za to wątpliwości, że ich mocodawca nie zamierzał dopuścić do niepowodzenia. Kazał zgładzić księcia, nawet jeśli przy okazji mieliby zginąć też wszyscy jego przyboczni…
Kronikarz Gall Anonim, ewidentnie widzący w Mieszku kandydata na króla, pisał z nieskrywanym żalem:
Młodzieniaszek, gołowąs a piękny, tak właściwie i tak rozumnie postępował, tak przestrzegał starego obyczaju przodków, że cały kraj z niezwykłym uczuciem upodobał go sobie. Lecz wrogi los w boleść zamienił wesele i w kwiecie wieku przeciął nadzieję pokładaną w jego zacności.
Powiadają mianowicie, że jacyś wrogowie trucizną zgładzili tak pięknie zapowiadającego się chłopca. Niektórzy zaś z tych, którzy z nim pili, zaledwie uszli niebezpieczeństwu śmierci.
Pierwsza „żałoba narodowa”
Kronikarz ogrom uwagi poświęcił konsekwencjom śmierci królewicza i uroczystościom towarzyszącym jego pochówkowi.
Odmalowywał obraz jak gdyby pierwszej wielkiej żałoby narodowej w historii kraju. Utrzymywał, że cała Polska opłakiwała dynastę, którego jej odebrano. Zalani łzami chłopi porzucali pługi, zrozpaczeni robotnicy upuszczali narzędzia… Dzieci, niewolnicy, słudzy – wszyscy ciągnęli na miejsce pogrzebu, by żegnać niedoszłego monarchę.
Jeśli wierzyć Gallowi Anonimowi, to nawet zgon wielkiego protoplasty mocarstwowej Polski, Bolesława Chrobrego, nie wywołał podobnego szoku.
Reklama
Oczywiście tak do końca wierzyć mu nie można. Dramatyzował i upiększał swoją opowieść. Zarazem jednak – oddawał chyba emocje panujące w kręgach władzy. I potwierdzał, że Mieszko był już istotnie o krok od przejęcia schedy po ojcu. Ten zaś, kto go zgładził, przystąpił do działania w ostatnim możliwym momencie.
Przeczytaj też o tym dlaczego Władysław Herman nigdy nie został królem.
Mściwe, bezwzględne, gotowe zrobić wszystko dla władzy
Wybrana bibliografia
- Benyskiewicz K., Mieszko Bolesławowic. 1069–1089. Źródła i tradycja historiograficzna, Kraków 2005.
- Benyskiewicz K., Władysław Herman. Książę Polski 1079–1102, Kraków 2014.
- Delestowicz N., Zbigniew książę Polski, Poznań 2017.
- Grudziński T., Bolesław Śmiały-Szczodry i biskup Stanisław, Warszawa 1982.
- Krawiec A., Król bez korony. Władysław I Herman książę polski, Warszawa 2014.
- Maleczyński K., Judyta Maria (Zofia) [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 11, Kraków 1964–1965.
- Powierski J., Kryzys rządów Bolesława Śmiałego. Polityka i jej odzwierciedlenie w literaturze średniowiecznej, Gdańsk 1992.
- Rosik S., Bolesław Krzywousty, Wrocław 2013.
- Wiszewski P., Domus Bolezlai. W poszukiwaniu tradycji dynastycznej Piastów (do około 1138 roku), Wrocław 2008.
- Wojciechowski T., Szkice historyczne XI wieku, oprac. A. Gieysztor, wyd. 2., Warszawa 1970.