W 1585 roku ryscy mieszczanie zbuntowali się przeciwko królowi Stefanowi Batoremu. Konflikt narastał już od dłuższego czasu, ale bezpośredni powód wybuchu rebelii był zupełnie unikalny.
W drugiej połowie XVI wieku Ryga była jednym z najważniejszych miast portowych nad Bałtykiem. Jak podkreślają Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk w książce Kresy północy. Wyprawa do polskich Inflant w tym czasie „ustępowała tylko Gdańskowi”.
Reklama
Ryga składa hołd Batoremu
Po roku 1562, gdy ostatni mistrz inflanckiej gałęzi zakonu krzyżackiego Gotthard Kettler złożył hołd lenny królowi Zygmuntowi Augustowi, dla obecnej stolicy Łotwy rozpoczął się zupełnie nowy rozdział:
Port zachował swoje przywileje i ustalono dwudziestoletni okres przejściowy, podczas którego miasto miało pozostać niezależne. Radę Miejską jednak zobowiązano, by po upływie tego terminu przystąpić do negocjacji z Rzecząpospolitą na temat warunków włączenia Rygi w granice państwa polsko-litewskiego.
Wydarzenia z lat 1577–1578, kiedy to wojska Iwana Groźnego zajęły niemal całe Inflanty, dobitnie pokazały, że Ryga potrzebuje ochrony Rzeczpospolitej. Chcąc uniknąć losu, jaki krwawy car zgotował kilka lat wcześniej ludności Nowogrodu Wielkiego ryżanie „potwierdzili gotowość do złożenia hołdu Stefanowi Batoremu”.
Mieszczanie stawiali jednak konkretne warunki. Po pierwsze oczekiwali potwierdzenia nadanych im do tej pory przywilejów handlowych. Po drugie domagali się wolności religijnej. Miasto bowiem było silnym ośrodkiem reformacji i zamieszkiwali je głównie luteranie. Polski władca, szykujący się do kolejnej rundy walk z Moskwą, przystał na te postulaty.
W zamian ryżanie zobowiązywali się płacić co roku 1000 florenów (równowartość około 410 tysięcy obecnych złotych) oraz dostarczyć 300 piechurów na wypadek wojny. Co jednak kluczowe „nierozstrzygnięta pozostała sprawa statusu dawnych kościołów katolickich oraz majątku arcybiskupów ryskich”.
Negocjacje z pozycji siły
Po triumfie nad Moskalami, w 1582 roku Stefan Batory osobiście udał się do Rygi. Jak piszą Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk w książce pt. Kresy północy. Wyprawa do polskich Inflant monarcha:
Reklama
Zatrzymał się na zamku stojącym poza ówczesnymi murami miejskimi, co oznaczało, że zamierza pertraktować z mieszczanami z pozycji siły. Ponownie zatwierdził wcześniejsze przywileje, ale wprowadził też urząd burgrabiego, który miał być jego przedstawicielem.
Co więcej, wróciła kwestia skonfiskowanego kościelnego majątku. Batory kategorycznie domagał się zwrotu katolikom miejscowej katedry, na co ryżanie nie chcieli się zgodzić. Ostatecznie, w wyniku pertraktacji prowadzonych przez Piotra Skargę, ustalono, że katolicy odzyskają kościoły „pod wezwaniem św. Jakuba i św. Marii Magdaleny, a miasto uzyskało potwierdzenie przejęcia majątku arcybiskupów”.
Po wyjeździe króla szybko pojawiły się kolejne kwestie sporne. Ryżanie domagali się między innymi pozwolenia na budowę latarni oraz „wyłączności na towary wyrzucane na brzeg po katastrofach morskich”. Z kolei litewska szlachta oczekiwała wolnego dostępu do portu, jak również praw do organizowania w mieście kilku jarmarków rocznie.
Dużym powodem do niepokoju dla mieszczan okazała się ponadto „polityka religijna króla, który dążył do restytucji katolicyzmu na Inflantach”. Jak czytamy w książce Kresy północy, Stefan Batory, będący zagorzałym katolikiem, wystawił „przywileje fundacyjne dla kilku kolegiów jezuickich, w tym dla jednego w Rydze – a to zapowiadało akcję misyjną w mieście”.
Reklama
Szatański wynalazek
Jakby tego było mało, królewscy urzędnicy za nic mieli podpisane układy i otwarcie faworyzowali katolików. Bezpośrednią przyczyną buntu ryżan okazał się jednak… nowy kalendarz. Do 1582 roku na całym kontynencie obowiązywał system mierzenia czasu odziedziczony po cesarstwie rzymskim, a więc tak zwany kalendarz juliański. Wówczas jednak:
(…) papież Grzegorz XIII dokonał jego poważnej modyfikacji. Pojawiła się poprawka w naliczaniu dni przestępnych, co miało zapobiec narastającej różnicy między oficjalnym kalendarzem a rokiem słonecznym. Kalendarz juliański tracił bowiem jeden dzień na 128 lat i dlatego przesunięto datę o 10 dni, dzięki czemu po 5 października 1582 roku nastąpił od razu 14 października.
Kraje katolickie takie jak Rzeczpospolita, Hiszpania czy Portugalia od razu przyjęły nową rachubę czasu. Ale już w państwach protestanckich oraz prawosławnych bardzo sceptycznie patrzono na zmiany. Nowy kalendarz zyskał wręcz renomę „szatańskiego wynalazku”. Nie inaczej sytuacja wyglądała w Rydze, gdzie ludność twierdziła, że „znienawidzony papież chce pozbawić uczciwych ludzi dziesięciu dni, by ugruntować wpływy katolicyzmu”.
Bojkot nowego kalendarza
Polski król nie zamierzał przymykać oka na ignorowanie jego woli. Aby wymusić posłuszeństwo w sprawie rachuby czasu zagroził, że nałoży na miasto surowe kary finansowe. W tej sytuacji miejscowe duchowieństwo przystało na zmianę. Co innego mieszczanie. Ci gremialnie zbojkotowali nowy kalendarz. W efekcie:
Reklama
(…) podczas świąt Bożego Narodzenia zbory świeciły pustkami. Doszło też do rozruchów ulicznych – tłum powybijał szyby w kościołach i poturbował kilku jezuitów. Przy okazji podniesiono też niedawną sprawę oddania dwóch świątyń katolikom – i obrady Rady Miejskiej przekształciły się w burdę.
Najbardziej agresywny rektor szkoły katedralnej, Heinrich Möller, na polecenie burgrabiego został uwięziony w ratuszu, co tylko dolało oliwy do ognia. Duchowny został bowiem odbity przez ryskich rzemieślników, a przy okazji zaatakowano też dom burgrabiego i jednego z pastorów. Ryga stanęła na skraju buntu przeciwko władzy królewskiej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Bezowocne negocjacje z mieszczanami prowadził gubernator Inflant, biskup Jerzy Radziwiłł. Nie pomogła nawet mediacja Gottharda Kettlera. Pewni siebie włodarze miasta przywrócili kalendarz juliański oraz ograniczyli kompetencje burgrabiego.
Otwarty bunt
Reakcja Stefana Batorego była bezkompromisowa. Zażądał egzekwowania „podpisanych porozumień i wypłaty odszkodowania ofiarom zamieszek”. Domagał się ponadto wygnania z miasta przywódców buntu oraz respektowania nadanych burgrabiemu uprawnień.
Twarda postawa monarchy nie skłoniła jednak mieszczan do posłuszeństwa. Wręcz przeciwnie:
(…) doszło do wybuchu otwartego buntu, a przedstawicieli najwyższych władz miejskich oskarżono o zdradę. Dwóch z nich stracono, a spośród zwolenników ugody z królem ocaleli właściwie tylko ci, którzy przedostali się na zamek pod osłonę jego załogi.
Nie chcąc angażować się w otwarty konflikt zbrojny, monarcha postanowił uderzyć w finanse ryskich kupców. W tym celu rozkazał wybudować na przeciwległym brzegu Dźwiny umocnienia, które zapewniały kontrolę nad szlakiem handlowym wiodący do miasta.
Reklama
Szybkie poskromienie buntowników miało kluczowe znaczenie, ponieważ do monarchy dotarły informacje, że najbardziej nieprzejednani z nich „skontaktowali się już ze szwedzkim dworem, by poddać miasto władzy Sztokholmu”.
Batory nie zdołał złamać przeciwnika. W grudniu 1586 roku zapadł na zdrowiu i niespodziewanie umarł. Ryżanie co prawda wyrazili oficjalnie żal z powodu zgonu monarchy, ale jednocześnie skorzystali z powstałego zamieszania i podjęli nieudany szturm na świeżo zbudowane umocnienia.
Zygmunt III zażegnuje konflikt
Po wyborze Zygmunta III Wazy na polski tron mieszkańcy Rygi oczekiwali potwierdzenia nadanych wcześniej przywilejów oraz zniszczenia „dławiących handel umocnień”. Jak czytamy w książce Kresy północy. Wyprawa do polskich Inflant:
Gdy mieszczanie spotkali się z odmową, ich przywódcy usiłowali ogłosić niezależność miasta. Sytuację spacyfikowała jednak załoga zamkowa, a większość ryskich kupców miała już serdecznie dość zamętu uniemożliwiającego prowadzenie interesów. W tej sytuacji Rada Miejska oficjalnie podporządkowała się Rzeczypospolitej i w lipcu 1589 roku do miasta przybyli królewscy komisarze.
Dwaj przywódcy rebelii zapłacili za swoje nieposłuszeństwo głową. Ryżanie musieli również wypłacić wysokie odszkodowanie wygnanym wcześniej mieszkańcom. Nadal jednak kategorycznie sprzeciwiali się wprowadzeniu nowego kalendarza.
Nowy monarcha, mający wiele innych problemów na głowie i niepewny czy w ogóle chce pozostać w Polsce, ostatecznie przystał na to, aby w mieście używano kalendarza juliańskiego. Posługiwano się nim jeszcze przez ponad 300 lat.
Reklama
Wyprawa do polskich Inflant
Bibliografia
- Sławomir Koper, Tomasz Stańczyk, Kresy północy. Wyprawa do polskich Inflant, Wydawnictwo Fronda 2022.