Dla każdego władcy spłodzenie syna było sprawą najwyższej wagi. Od każdej władczyni oczekiwano powiększenia rodziny, zupełnie jakby ciąża zależała tylko od jej dobrej woli lub… talentu. Jak trudno było przedłużyć ród? Co na ten temat mówią liczby?
W późnym średniowieczu – od symbolicznego zjednoczenia kraju przez Władysława Łokietka na początku XIV wieku po koniec panowania Kazimierza Jagiellończyka u schyłku stulecia XV – Polska miała łącznie sześciu władców i jedenaście władczyń (uwzględniając regentkę tytułującą się królową Polski, Elżbietę Łokietkównę, i jej synową Elżbietę Bośniaczkę, która nigdy nie przyjechała nad Wisłę).
Taka liczba i tak długi okres dają już pewne podstawy do ostrożnych obliczeń.
Reklama
Dlaczego rok po ślubie?
Nad danymi o potomkach polskich monarchów pochyliłem się przy okazji pracy nad nową książką, poświęconą żonom Władysława Jagiełły.
Zastanowiła mnie powszechna w literaturze naukowej tendencję do tego, by w razie braku dokładnych wiadomości o dacie narodzin dziecka z danego związku, podawać, że przyszło ono na świat „prawdopodobnie” rok lub dwa po ślubie.
Tak historycy zawężają na przykład datę narodzin drugiej małżonki zwycięzcy spod Grunwaldu Anny Cylejskiej. Jej rodzice stanęli na ślubnym kobiercu prawdopodobnie w 1380 roku, podaje się więc, że przyszła królowa dołączyła do nich „około 1381 roku”.
Podobnie jest z trzecią żoną króla, Elżbietą Granowską. Data ślubu rodziców: 1370. Domniemana data narodzin: 1372.
Reklama
W obu przypadkach do porodu mogło dojść rok, dwa, albo i pięć lat później. Ale co na ten temat mówią statystyki? Jak szybko – w rodzinach arystokratycznych i władczych – rzeczywiście należało się spodziewać narodzin potomka?
Jak szybko pierwsze dziecko?
Na szczęście na temat ciąż i narodzin na samych szczytach władzy tego okresu mamy dość dokładne dane, tylko z rzadka wymagające zaokrąglenia. Do jakich wniosków prowadzi zestawienie liczb?
Spośród wszystkich nadwiślańskich królowych XIV i XV stulecia, 18% w ogóle nie doczekało się dzieci, a 27% wydało na świat pierwszego potomka (lub potomkinię) dopiero po wieloletnich staraniach.
Tylko nieco ponad połowa monarchiń rodziła w pierwszych dwóch latach po ślubie.
Średnio na pierwsze dziecko trzeba było czekać ponad trzy i pół roku. Co charakterystyczne zwykle po takim mniej więcej czasie na dworze zaczynano martwić się możliwą bezpłodnością królowej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jakie król miał szansę, by doczekać się syna?
Jeszcze dłużej niż na dzieci w ogóle władcy czekali na synów – przynajmniej tych legalnych. Z sześciu królów wskazanej epoki aż połowa nigdy nie spłodziła następców tronu.
Jeden (Władysław Warneńczyk) nie zdążył nawet się ożenić. Ale już Kazimierz Wielki i Ludwik Węgierski zawiedli się w swoich nadziejach pomimo starań trwających dekady. Z kolei Władysław Jagiełło doczekał się syna dopiero 38 lat po wejściu w pierwszy związek małżeński.
Reklama
Ogółem tylko 27% władczyń tej epoki urodziło jakiegokolwiek syna. A tylko 33% władców miało szczęście doczekać się synów w pierwszym latach po swoim pierwszym ślubie. Nic więc dziwnego, że na tym punkcie mieli tak wielkie obawy…
Przeczytaj też o córkach Kazimierza Wielkiego. Co się z nimi stało po śmierci króla?
1 komentarz