O mało którym aspekcie życia królowej Jadwigi wiadomo równie wiele, co o jej zamiłowaniu do książek. Pochłaniała traktaty spędzające sen z powiek teologom. Ale też księgi podlane sensacją i dramatem. W tym średniowieczny przebój literacki, który pod względem popularności wyprzedzał nawet Pismo Święte.
Młoda władczyni bardzo lubiła zbiorową lekturę pobożnych tekstów prowadzoną w kobiecym gronie jej najbardziej zaufanych dwórek.
Wiemy, że była właścicielką rękopiśmiennego, łacińskiego modlitewnika, który jeszcze w początkach XIX stulecia miał się znajdować w posiadaniu jednego z prestiżowych liceów na Kresach. Poza tym dysponowała również dziesiątkami innych ksiąg.
Reklama
Lektura dla poważnych
W dziecięcym niemal wieku zaczęła zaczytywać się w traktatach, które dzisiaj spędzają sen z powiek wyszkolonym teologom. Połykała homilie doktorów Kościoła: Ambrożego, Augustyna, Grzegorza Wielkiego i Hieronima. Za ich sprawą utwierdzała się w przekonaniu o potrzebie ascezy, wartości samoudręczenia i marności doczesnej egzystencji.
Gdy zaś pragnęła nieco swobodniejszej, a niekiedy wręcz podlanej sensacją i dramatem lektury, sięgała po żywoty sług bożych, stanowiące w pewnym sensie średniowieczny odpowiednik dzisiejszej komercyjnej beletrystyki.
Sensacja do poduszki
Zapoznawała się z losami polskich świętych, zwłaszcza kobiet. Inspirowały ją przykłady pierwszej polskiej klaryski, błogosławionej Salomei, i przybyłej podobnie jak ona z Węgier świętej Kingi. Czytywała też jednak bestsellery swojej epoki.
Chociażby Złotą legendę Jakuba de Voragine, zachowaną do dzisiaj w niesamowitej liczbie około ośmiuset manuskryptów, a za czasów Jadwigi wyprzedzającą pod względem popularności… samo Pismo Święte.
Reklama
Był to zbiór nieprawdopodobnych sylwetek i historii, wedle których relikwie świętej Agaty pozwalały powstrzymać wybuch wulkanu, święty Augustyn potrafił „latać niczym orzeł”, a cesarz Konstantyn borykał się ze smokiem pożerającym trzysta osób dziennie.
Księga o złych kobietach
Jadwiga była najprawdziwszym molem książkowym. I konsekwentnie szukała w kodeksach odpowiedzi na dręczące ją pytania. Nie tylko o to, jak żyć, ale też – a może przede wszystkim – jak być dobrym władcą.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Życie codzienne i osobowość królowej Jadwigi. Jakim naprawdę była człowiekiem?W swoim księgozbiorze posiadała chociażby zbiór pouczeń zaczerpniętych z Pisma Świętego, z ksiąg ojców Kościoła i prac wielkich filozofów. Traktował on zapewne tak o zacnych, jak i o niegodziwych kobietach. Do bliskich nam czasów zachował się jednak wyłącznie krótki fragment dzieła, odnoszący się do tej drugiej kategorii niewiast. A konkretnie: do ponoć typowej dla przedstawicielek płci pięknej zdradliwości.
O królewskich powinnościach Jadwiga mogła czytać też u świętego Ambrożego, a jeden z zaprzyjaźnionych z nią teologów, Henryk Bitterfeld, zaczął nawet przygotowywać dedykowany jej traktat, w którym odwzorował portret idealnego monarchy. Zgodnie z nim dobrego króla powinny cechować cztery cnoty kardynalne: roztropność, męstwo, wstrzemięźliwość i sprawiedliwość.
Inspiracja dla przyszłych pokoleń
Zamiłowanie królowej do książek było tak wielkie, że korzystały na nim całe pokolenia przyszłych władców i władczyń.
Wspomniany traktat Bitterfelda prawdopodobnie zainspiruje Elżbietę Rakuszankę (żonę Kazimierza Jagiellończyka) do przygotowania własnego podręcznika poświęconego wychowaniu monarszych potomków.
Reklama
Z kolei Zygmunt Stary będzie w posiadaniu Objawień świętej Brygidy, w których przeszło sto lat wcześniej z wielkim zapamiętaniem zanurzała się Jadwiga.
To akurat dzieło nieprzypadkowo przypadło do gustu Andegawence. Wpływowa święta otwarcie krytykowała małżeństwa zawierane między dziećmi. Związki podobne do tego między Jadwigą a Wilhelmem Habsburgiem uważała za nakierowane wyłącznie na zysk oraz sławę.
Podkreślała, że są one sprzeczne z chrześcijańskim prawem. A tym samym uspokajała sumienie królowej, która przed laty zdecydowała się zerwać relację z niemieckim księciem i poślubić Władysława Jagiełłę.
Wydawnictwo na miarę XIV wieku
Monarchini nie tylko czytała, ale też wspierała tworzenie książek. W Krakowie zorganizowała nawet własne skryptorium, a więc późnośredniowieczny odpowiednik wydawnictwa.
Zatrudniała cały zespół doskonale opłacanych kopistów, z mistrzem Świętosławem na czele. Miała też na swoich usługach zawodowych kaligrafów oraz prywatnego iluminatora imieniem Piotr.
Samo istnienie krakowskiego skryptorium potwierdza szerokie horyzonty umysłowe królowej. O jej intelekcie najlepiej jednak świadczą zadania, do realizacji których wykorzystywała zespół mistrzów słowa pisanego.
Reklama
Nie tylko zlecała wykonywanie ksiąg na własne potrzeby (przetrwały rachunki z wypłatami dla mistrza, który przepisywał fragmenty Starego Testamentu, oraz dla innego pracownika skryptorium, który kopiował dzieła rzymskiego gramatyka Eliusza Donata), ale też zaopatrywała w nie kościoły na Litwie oraz nowe parafie zakładane na Rusi.
Chciała, by czytano w całym podległym jej kraju. Szkoda, że po 600 latach tak niewielu Polaków idzie w ślady królowej…
Bibliografia
Tę, oraz inne historie z życia królowej Jadwigi opisałem pierwotnie w swojej książce Damy polskiego imperium (Kraków 2017).
Znajdziesz w niej szczegółową literaturę oraz wskazówki bibliograficzne. Książka do kupienia na przykład w Empiku.