Groby królewskie na Wawelu kojarzą się nierozerwalnie z podziemnymi kryptami, stanowiącymi dzisiaj jedną z głównych atrakcji katedry. Aż do schyłku średniowiecza zwłoki monarchów i ich małżonek składano jednak nie w ukrytych pomieszczeniach, lecz według dawnego obyczaju: bezpośrednio pod posadzką świątyni.
Władysław Łokietek i Kazimierz Wielki, za których czasów doszło do budowy trzeciej, gotyckiej katedry na Wawelu, spoczęli zaraz obok głównego ołtarza świątyni. Jadwigę Andegaweńską pochowano nawet bliżej miejsca sprawowania liturgii, już na podeście ołtarzowym.
Reklama
Władysława Jagiełłę złożono z kolei po zachodniej stronie kościoła, w przestrzeni przeznaczonej dla wiernych, nie zaś w prezbiterium. Krzysztof Czyżewski domyśla się, że o takiej lokalizacji pochówku zdecydowała między innymi bliskość chrzcielnicy, przy której monarcha przyjął wiarę katolicką.
Śpiący król pod baldachimem. Sarkofagi władców późnego średniowiecza
Kazimierz Jagiellończyk jako pierwszy spoczął w murach osobnej kaplicy, podobnie potraktowano jego drugiego syna, Jana Olbrachta.
Groby koronowanych mężczyzn były, zgodnie z tradycją zapoczątkowaną po śmierci Władysława Łokietka, wyróżniane rzeźbionymi, kamiennymi sarkofagami. Wykuwano leżące posągi zmarłych, ponad nimi zaś umieszczano rzeźbione baldachimy, podkreślające monarszy status.
Te dzieła sztuki nie zawsze były umieszczane bezpośrednio nad miejscem złożenia ciała. Przykładowo grobowiec Jana Olbrachta – wykonany przy udziale Franciszka Florentczyka i uważany za pierwszy przejaw renesansu na wzgórzu – budzi podziw od pięciu stuleci, ale na ślady samego pochówku monarchy natrafiono dopiero w 2022 roku, zresztą przypadkowo.
Reklama
Groby kobiece dla porównania nadal, jak przez całe średniowiecze, były więcej niż skromne, niemal niewidoczne. Nawet pochówek sławnej Jadwigi Andegaweńskiej pierwotnie oznaczono tylko żelazną kratą. Na własny sarkofag z białego marmuru władczyni musiała czekać aż do XX wieku.
Trumna w trumnie. Pierwsza krypta królewska na Wawelu
Monarszy obyczaj pogrzebowy zmienił się w XVI stuleciu za sprawą Zygmunta Starego – odpowiedzialnego nie tylko za renesansową przebudowę pałacu wawelskiego, ale też za wzniesienie sławnej kaplicy Zygmuntowskiej w katedrze.
Budowę tej ostatniej zaczęto od wykucia podziemnej krypty. Właśnie w niej, a nie w samym mauzoleum, usytuowanym powyżej, były odtąd składane ciała członków dynastii.
Fundator otrzymał jeszcze kamienny sarkofag w ukochanym przez niego stylu all’antica. Ciała innych przedstawicieli domu jagiellońskiego, a następnie Wazów, umieszczano jednak co do zasady w podwójnych trumnach. Prosta drewniana trafiała do większej metalowej – wykonanej z cyny lub miedzi, często też bogato zdobionej i opatrzonej inskrypcjami.
Reklama
W tak zwanej krypcie Zygmuntowskiej poza królem budowniczym spoczęli między innymi Barbara Zápolya, Zygmunt August, Anna Jagiellonka, Zygmunt III, niektóre z jego dzieci oraz królowe Habsburżanki: Anna i Konstancja. Tylko Stefana Batorego, wyjątkowo, pochowano pod kaplicą Mariacką.
Drugi „sklep”, bo zabrakło miejsca. Krypta Wazów
Trumny były ustawiane na żelaznych sztabach, jedna na drugiej. Mimo to już w początkach XVII stulecia w ciasnej krypcie Zygmuntowskiej zaczęło brakować miejsca. Król Władysław IV był zmuszony zlecić wykopanie kolejnego podziemnego „sklepu”, a więc komory zwieńczonej sklepieniem.
Kryptę ulokowano tam, gdzie dwie dekady później zacznie powstawać nowa kaplica dynastyczna dynastii Wazów. W 1644 roku w tak zwanej krypcie Wazów złożono trumnę królowej Cecylii Renaty. Potem spoczął tam sam władca, a do komory przeniesiono też trumny innych członków rodu, choć nie wszystkich.
Fałszywe katakumby pod katedrą wawelską
W XVIII wieku na zlecenie Stanisława Augusta Poniatowskiego wyremontowano jeszcze prastarą, romańską kryptę Świętego Leonarda, do której król postanowił przenieść sarkofag Jana Sobieskiego. Na tym prace prowadzone przy podziemnych „sklepach” w dobie przedrozbiorowej dobiegły końca.
Reklama
Inaczej niż dzisiaj, krypty nie stanowiły sieci pomieszczeń – połączonych, z wyznaczonymi przejściami, na tyle przestronnych, aby dało się je zwiedzać. Były to komory ciasne i całkowicie odrębne od siebie.
Schodzono do nich przy okazji pogrzebów, ale nie przy jakichkolwiek innych okazjach. Do krypt Zygmuntowskiej i Wazów dało się zresztą dostać wyłącznie przez otwór umieszczony na zewnątrz katedry.
Dopiero w latach siedemdziesiątych XIX wieku, gdy kościół katedralny na Wawelu stał się symbolem narodowym, przebito przejścia między trzema kryptami, zamontowano oświetlenie i ułożono sarkofagi tak, żeby były lepiej widoczne.
Podziemne pochówki królewskie stały się atrakcją turystyczną. W dwudziestoleciu międzywojennym dołączono do nich jeszcze dwie komory.
Krypty zostały poza tym poszerzone i uzyskały nowe wejścia bezpośrednio z kościoła.
Zespolono to wszystko na tyle umiejętnie, że większość osób, zwiedzających dzisiaj podziemia katedry, wierzy, że również przed wiekami Wawel mógł się poszczycić najprawdziwszymi katakumbami.
****
Niemy świadek koronacji i upadków, ceremonii i pożarów, schadzek i skrytobójstw. Wawel. Biografia to pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski. Powyższy tekst powstał na jej podstawie. Dowiedz się więcej o książce na Empik.com.