Wygląd Jadwigi Andegaweńskiej do dzisiaj stanowi zagadkę. Przebadano szczątki królowej, ale wnioski nie są pełne, ani pozbawione kontrowersji. Oficjalnie nie zachował się też żaden portret Jadwigi wykonany za życia lub oddający jej prawdziwą sylwetkę. „Oficjalnie”, bo jednak wysunięto pewną intrygującą i wprost obrazoburczą teoria…
Zdaniem pewnego badacza o wyglądzie królowej można powiedzieć więcej, niż wynikałoby z badań antropologicznych i tekstu kronik. Tyle tylko, że w tym celu należy się udać nie na Wawel, lecz… na Jasną Górę.
Reklama
Do klasztoru, który powstał w burzliwych i niepewnych latach wielkiego bezkrólewia, które doprowadziło do osadzenia na tronie niespełna 11-letniej królowej Jadwigi.
Dlaczego paulini? Początki Jasnej Góry
Częstochowa leżała w granicach księstwa wieluńskiego, a więc na ziemiach rządzonych przez Władysława Opolczyka – dawnego namiestnika królestwa, zarządcy Rusi, prawej ręki zmarłego króla Ludwika i jednego z pretendentów do korony (kliknij tutaj, by przeczytać o nim więcej).
Właśnie Opolczykowi zamarzyło się, by na miejscu dawnego wiejskiego kościoła parafialnego utworzyć ośrodek modlitwy dowodzący wielkiej pobożności i szczodrobliwości fundatora. A zarazem: przykrywający fakt, że nie tak dawno księcia obłożono biskupią ekskomuniką.
Śląski Piast – mający lata doświadczenia na opływającym złotem i bogactwami dworze Andegawenów – podszedł do sprawy z ogromnym rozmachem. Sprowadził nie członków któregoś z popularnych zgromadzeń, ale zakonników dotąd zupełnie nieobecnych w Polsce: węgierskich paulinów.
Reklama
Dał im świątynię, kuźnicę z sadzawką, jeden folwark i dochody z paru wsi rozrzuconych po całym księstwie. Przede wszystkim jednak – dał im też słynący łaskami obraz Matki Boskiej.
Łukasz Ewangelista i Konstantym Wielki. Legenda o obrazie jasnogórskim
Legenda stanowi, że malowidło wyszło spod ręki samego Łukasza Ewangelisty i że ten wykonał je… na deskach domowego stołu należącego do Maryi Panny. Później obraz miał przechodzić z rąk do rąk, przypaść do gustu samemu cesarzowi Konstantynowi Wielkiemu, a wreszcie trafić, w charakterze prezentu, do jednego z ruskich książąt.
Ostatni epizod jego wczesnych losów miał już ścisły związek z samym Władysławem Opolczykiem. Jako świeżo mianowany książę Rusi odnalazł on niezwykłe malowidło i w stosownym momencie oddał je do założonego przez siebie klasztoru.
Tyle przekazuje piękna opowiastka. Historycznie nie da się udowodnić żadnego jej elementu. I chyba nie ma potrzeby udowadniać, bo prawdziwe losy obrazu zdają się nawet ciekawsze od tych baśniowych.
Reklama
Jak mogła wyglądać prawdziwa historia?
Według jednej z hipotez malowidło nie pochodziło wcale z Rusi, ale z Włoch. I nie zostało cudownie odnalezione, lecz zakupione za czyste złoto.
Nabyła je konkretnie siostra Kazimierza Wielkiego, królowa Węgier i najbogatsza kobieta na kontynencie – Elżbieta Łokietkówna. Miało do tego dojść podczas sławnej podróży do Italii w 1343 roku, kiedy władczyni zabrała ze sobą wozy wypełnione tonami srebra i złota.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Życie codzienne i osobowość królowej Jadwigi. Jakim naprawdę była człowiekiem?Obraz pozostawał w jej rękach aż do samej śmierci. Zdaniem części badaczy został on też ujęty w testamencie królowej jako dzieło „stworzone przez Łukasza Ewangelistę”. Zgodnie z postanowieniami rzeczonego dokumentu przeszedł w posiadanie kolejnej królowej Elżbiety Bośniaczki. A więc: matki Jadwigi Andegaweńskiej.
Matka Jadwigi oddaje Matkę Boską Częstochowie
Nowa regentka nie była już równie przywiązania do tajemniczego dzieła, co jej teściowa. Po paru latach oddała obraz Władysławowi Opolczykowi. I bardzo możliwe, że stało się to akurat w trakcie negocjacji dotyczących przyjazdu Jadwigi do Polski.
Losy malowidła splotły się w efekcie z historią dziewczyny, która została królem. I zdaniem Zygmunta Holcera publikującego na łamach „Ruchu Biblijnego i Liturgicznego”, ten związek między Matką Boską Częstochowską a Andegawenką tylko się z czasem zacieśni.
Za życia Jadwiga otoczy Jasną Górę szczególną opieką. Po śmierci zaś… być może sama na nią zawędruje.
Reklama
Zostały tylko deski. Napad na Jasną Górę
W 1430 roku, a więc całe dekady po zgonie monarchini, doszło do głośnej napaści na częstochowski klasztor. Według jednej z kronik to czescy heretycy włamali się do świątyni, po czym sprofanowali i zniszczyli cudowny obraz.
W rzeczywistości wśród grasantów znajdowali się też Polacy, a motywy ataku nie były religijne, lecz czysto rabunkowe. Wizerunek Matki Boskiej znajdował się w zdobionej, być może złotej lub nawet wysadzanej klejnotami ramie. Złodzieje połamali go, by zabrać tę cenną oprawę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W efekcie malowidło zostało doszczętnie zniszczone. Jego smutne resztki paulini przewieźli do Krakowa, prosząc o pomoc samego króla – bardzo już starego Władysława Jagiełłę.
Czy nowy obraz jasnogórski… przedstawiał królową Jadwigę?
Odnowa obrazu nie wchodziła w grę. Zamiast tego namalowano go więc od nowa, wykorzystując tylko deski oryginału. W efekcie powstał wizerunek jedyny w swoim rodzaju. Wymykający się obowiązującym kanonom i ujmujący autentyzmem.
Oglądający go kronikarz Jan Długosz był zmuszony przyznać, że obraz zdaje się prezentować konkretną osobę, żywego człowieka. I może tak było w istocie.
Jagiełło do wykonania dzieła ściągnął malarzy aż z dalekiego Wiednia. Zdaniem Holcera postępował z rozmysłem i z jasnym planem. Rzemieślnicy przywieźli ze sobą portret młodej Jadwigi Andegaweńskiej znajdujący się niegdyś w posiadaniu jej niedoszłego męża, Wilhelma Habsburga. Na żądanie polskiego króla i w myśl jego wskazówek nową Matkę Boską namalowali… właśnie na wzór i podobieństwo nieżyjącej polskiej królowej.
Jako młodą kobietę o wysokiej twarzy, długim i prostym nosie, chmurnych oczach oraz drobnych ustach. Ubraną w czerwoną suknię, ale też w niebieski płaszcz pokryty liliami heraldycznym, a więc symbolem dynastii Andegawenów. Przede wszystkim zaś – jako smutną i pogrążoną w rozmyślaniach panią.
Słowem – namalowali ją tak, jak swoją żonę zapamiętał Jagiełło. I jeśli odważna hipoteza odpowiada prawdzie, to właśnie na Jasnej Górze znajduje się obraz najbliższy portretowi młodo zmarłej królowej.
Reklama
Bibliografia
O wyglądzie królowej Jadwigi pisałem pierwotnie w swojej książce Damy polskiego imperium (Kraków 2017).
Znajdziesz w niej szczegółową literaturę oraz wskazówki bibliograficzne. Książka do kupienia na przykład w Empiku. Podstawowe źródło stanowiła dla mnie praca Zygmunta Holcera:
- Holcer Z., Czy mamy podobiznę świętej Jadwigi królowej Polski?, „Ruch Biblijny i Liturgiczny”, nr 3 (1997).
1 komentarz